Lidia Yuknavitch w jednym z rozdziałów swojej książki wspomina o kategoryzowaniu koleżanek według ich reakcji na książki o trudnych sprawach. Ja zostałabym od razu skreślona z listy potencjalnych przyjaciółek, bo takie lektury wzbudzają mój głęboki lęk. Lęk przed pochłonięciem przez muł i wciągnięciem pod wodę, gdzie nie ma żadnego stałego lądu, na którym można się oprzeć i przetrwać. Być może wynika to z mojego dużego lęku przed wodą w ogóle, być może z tego, że uzależnienie bliskich to rzecz, której bardzo się boję, być może stąd, że przemoc wobec dzieci przeraża mnie bardzo, bardzo.
Autorka, opowiadając o swoim życiu, nie boi się mówić o cierpieniu. Pisze o nim jak o codziennym doświadczeniu, które miało i wciąż ma niezwykły wpływ na jej funkcjonowanie. Jasno i wyraźnie pokazuje jak traumy, które przeżyła jako małe dziecko warunkowały przeżywanie kolejnych traum, ich codzienne odgrywanie na nowo. To przeraża, ale każdy specjalista powinien poznać ten mechanizm. I to poznać właśnie na konkretnym przykładzie, nie w teorii, bo ludzie, którym będziemy chcieli pomagać nie są teoretyczni, to żywi ludzie.
Trudna to była lektura, ale wyciągnęłam z niej dwie ważne dla siebie myśli. Pierwsza dotyczy umiejętności mówienia TAK, mówienia tak życiu, dobru, radości. W dzisiejszych czasach wszyscy krzyczą „bądź asertywny, umiej odmawiać”, a mało mówi się o otwarciu się na doświadczenie dobra. A jest to niesamowicie trudna umiejętność, szczególnie dla osób skrzywdzonych. Druga rzecz to uświadomienie sobie faktu, że gniew można poczuć, przeżywać i dać mu odejść. Dopóki się tego nie nauczymy będziemy topić się w nim i cierpieć.
To czego zabrakło mi w tej książce to więcej informacji o zasobach i mocnych stronach. Nie wiem jak to się stało, że autorka stanęła na nogi, wyzwoliła się z cierpienia i zaczęła funkcjonować w miarę normalnie. Czy to tylko kwestia samozaparcia i miłości? Dobrej pracy? Odpowiedniego partnera? Tych informacji w tej książce nie znajdziemy. Domyślanie się odpowiedzi na te pytania jest dość ryzykowne – osoby będące w podobnej sytuacji jak Yuknavitch po lekturze tej książki mogą wpaść w złudne poczucie, że i u nich wszystko nagle się poprawi lub popadną w rozpacz, że one tak nie potrafią. Myślę, że nie jest to dobra lektura dla ludzi w kryzysie, bo mimo pozytywnego zakończenia niesie dużo bólu i niepokoju. Może być to jednak dobra lektura dla psychologów, psychoterapeutów, osób wspierających – może nam pokazać ten inny świat, świat bólu i cierpienia, świat traumy. Uzbrójcie się w czas i chusteczki – możecie tego potrzebować.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zdjęcie (C) unsplash.com
Yuknavitch, L (2022). Chronologia wody. Wydawnictwo Czarne.
Strasznie traumatyczne są te traumy, traumatyzujące ztyraumatyzowany kobiecy żywot…
A tak na serio – to co wiele osób nazywa “traumami” do innych ludzi jest tylko niegroźnymi przygodami lub wyzwaniami z którymi trzeba sobie poradzić. I dla tych drugich szacunek!