Co jest bardziej prawdopodobne: śmierć w wyniku zatrucia wąglikiem, choroby wściekłych krów czy ataku astmy? Doktor Ralph Hertwig ze szwajcarskiego University of Basel udowadnia, że to w jaki sposób szacujemy swoje przyszłe zdrowie zależy od wykorzystywanych strategii myślowych. Badania Hertwiga wskazują, że ludzie przeważnie nie mylą się co do własnych szans na zachorowanie na określona chorobą, o ile nie polegają na raportach medialnych, a jedynie na przypadkach zachorowań wśród ludzi, których znają.
Zazwyczaj skłonni jesteśmy sądzić, że mamy mniejsze szanse na zapadnięcie na jakąkolwiek chorobę niż inni ludzie (psycholodzy nazywają to “nierealistycznym optymizmem”). Jednocześnie wykorzystujemy co najmniej dwie strategie do oszacowywania szans na podupadnięcie na zdrowiu w przyszłości. Pierwsza polega na zliczaniu epizodów choroby w ramach sieci społecznej. Jeśli wiele spośród osób, które znamy zachorowało na raka płuc, a nikt wśród znajomych nie przeszedł przez zawał serca, będziemy przekonani, że bardziej prawdopodobne jest zapadnięcie na chorobę nowotworowa niż naczyniową. Druga ze strategii polega na integrowaniu wielu źródeł informacji na temat prawdopodobieństwa zachorowania. Źródła informacji mogę być bardzo różne, np. wiadomości telewizyjne, nekrologi, kampanie społeczne itd.
Ponieważ trudno jest rzetelnie oszacować informacje z tylu źródeł ludzie przeważnie kierują się średnią wartością dla danej kategorii choroby – w rezultacie przeceniamy szanse na śmierć w wyniku przedawkowania witamin (mało prawdopodobne) i nie doceniamy szans zgonu z powodu raka odbytu (prawdopodobne). Z badań zespołu Hertwiga wynika, że to druga ze strategii jest zawodna, dlatego przewidując swoje zdrowie powinniśmy raczej odwoływać się do historii chorób wśród ludzi, których znamy.(C) Zdjęcie unsplash.com by rawpixel
Hertwig, R., Pachur, T., Kurzenhäuser, S. (2005). Judgments of risk frequencies: Tests of possible cognitive mechanisms. Journal of Experimental Psychology: Learning, Memory and Cognition, 35, 621-642.
Chyba, że ktoś przywiązuje wielką wagę do selekcji mediów z których bierze informacje :> Gdy ktoś zaczytuje się w pismach medycznych opierających swe dane na statystyce zachorował to raczej będzie to bardziej prawdopodobne źródło, niż przegląd zdrowia znajomych. Chyba, że ta strategia podświadomie czerpie informacje z kompilacji wszystkich zasłyszanych informacji. Wtedy rzeczywiście nie ma co polegać na tego rodzaju wiedzy :P
Z drugiej strony, przy kupowaniu np. nowego auta, większę wagę przywiązujemy do oceny danej nam przez sąsiada, któremu już trzy razy wysiadły wycieraczki, niż do specjalistycznego artykułu w piśmie zajmującym się motoryzacją, które daną markę sprawdziło w tysięcu egzemplarzach na miliardy sposobów a wycieraczki dalej działały, nawet w próżni, pod wodą i trafione meteorem. W tym wypadku to pierwsza technika opisana w artykule zdaje się być myląca.