Gdy nie mamy wystarczających informacji do właściwej oceny dowolnego dzieła, chętnie korzystamy z tzw. heurystyki wysiłku. Informacja o ilości czasu, jaki autor poświęcił na stworzenie dzieła, wpływa na ocenę jego wartości – przekonują badacze na łamach Journal of Experimental Social Psychology.
”Ale ja się tak starałem!” – ulubiona wymówka studentów jest, jak się okazuje, wyjątkowo skutecznym środkiem oddziaływania. W pierwszym z eksperymentów zespołu Justina Krugera z Uniwersytetu w Illinois 144 studentów losowo podzielonych na dwie grupy oceniało ogólną atrakcyjność wiersza współczesnego poety na skali od 1 (bardzo zły) do 11 (rewelacyjny). Wiersz pokazywany obydwu grupom, różnił się jedynie informacją, że poeta stworzył go w 4 lub 18 godzin. Badani oceniali również obiektywną wartość przeczytanego wiersza, szacując ile pieniędzy powinien otrzymać autor za publikację w czasopiśmie literackim.
Czy więcej wysiłku oznacza lepsze dzieło?
Tak jak przewidywali naukowcy, ochotnicy oceniali poemat przychylniej, gdy otrzymali informację, że poeta spędził nad nim dużo czasu. Wymierna wartość sztuki również zwiększyła się istotnie gdy wiersz pisany był dłużej.
Zdaniem badaczy z heurystyki wysiłku korzystamy niemal codziennie. Jak wycenić swoją książkę? Jak ocenić pracę studenta? Niezależnie od tego czy jesteśmy konsumentami, recenzentami, czy nauczycielami, bardzo często oceniamy jakość kreatywnej pracy innych osób. W każdej z tych sytuacji, im więcej włożono wysiłku w oceniany obiekt, tym lepszy będzie nam się on wydawał.
(C) Zdjęcie unsplash.com by
Kruger, J., Wirtz, D., Van Boven, L., Altermatt, T. W. (2004). The effort heuristic. Journal of Experimental Social Psychology, 40(1), 91–98. https://doi.org/10.1016/S0022-1031(03)00065-9
Myśle, że wynik badania wiąże się z ogólną ludzką dążnością do wymierzania sprawiedliwości. W tym kontekście interesujące byłoby poznanie rozkładu ocen w podziale mężczyźni – kobiety.
Michale, zastanawiam się na ile wynik ten może być determinowany przez fakt, że w USA dominuje etyka produktywności, tj. uznanie pracy za wartość podstawową. Zastanawiam się, czy efekt ten pojawiłby się również w innych krajach, np. Polsce, gdzie protestancka etyka produktywność nie dominuje.