Powszechne współwystępowanie bogactwa i poczucia szczęścia tłumaczy się tym, że więcej pieniędzy oznacza większe możliwości kupna rzeczy sprawiających przyjemność. Jednak taki związek można tłumaczyć dokładnie odwrotnie. Im bardziej jesteśmy zadowoleni, tym więcej zarabiamy. Osoba w dobrym nastroju interpretuje otoczenie jako przychylne sobie. Wolni od trosk i zagrożeń, szczęśliwi ludzie szukają nowych niespełnionych celów. Pozytywne emocje skutkują tendencją do dążenia do celu raczej niż do unikania porażek i przyzwyczajają nas do poszukiwania coraz to nowych wyzwań.
Wieloletnie badania raportowane przez profesorów Eda Dienera i Martina Seligmana, wskazują, że ludzie szczęśliwi mają wyższe dochody niż ludzie nieszczęśliwi. Wyższy poziom zadowolenia w pierwszym roku na uczelni był pozytywnie skorelowany z wyższym wynagrodzeniem 19 lat później, kiedy respondenci mieli po 37 lat. Efekt ten był największy dla osób pochodzących z rodzin zamożnych. Naukowcy tłumaczą wyniki tym, iż dzieci osób zamożnych mają największe pole wyboru i ich produktywność w największym stopniu zależy od ich pozytywnego nastawienia.
Każdy zdrowy na umyśle człowiek na pytanie „Czy byłbyś szczęśliwy gdybyś wygrał 15 milionów złotych?” bez wahania odpowie twierdząco. Gdy wyobrażamy sobie jak byśmy się czuli w chwili, w której pozujemy do zdjęć z ogromnym czekiem głównej wygranej w toto-lotku, nasze płaty czołowe silnie pracują syntetyzując przyjemne uczucia jakie mogą nami targać w takiej chwili. Niestety, jest to najmłodszy ewolucyjnie obszar mózgu (nasi przodkowie nie potrafili wyobrażać sobie swoich emocji w przyszłości) i takie przewidywania są często mocno przesadzone. Z badań profesora Daniela Gilberta wiemy, że najczęstszy błąd w wyobrażaniu sobie przyszłych doznań dotyczy długości oraz intensywności ich przeżywania.
Czy mogę być szczęśliwszy?
Jeśli szczęście jest cechą stosunkowo stałą i niezależną od dobrych lub złych wydarzeń w naszym życiu, to znaczy, że większość z nas będzie tak samo szczęśliwa jak jest teraz przez całe swoje przyszłe życie. Psycholodzy dowodzą, że wyjściowy poziom poczucia szczęścia ma przynajmniej częściowo korzenie genetyczne (aż do 50 procent dziedziczności). Bliźnięta jednojajowe są zazwyczaj tak samo marudne lub pogodne. Niezależnie od stawianych wyzwań, poziom odczuwanego szczęścia jest raczej stabilny w czasie całego życia.
Pomimo genetycznego obciążenia marudnością lub pogodnością możemy oczywiście próbować wpływać na wyjściowy poziom zadowolenia ze swojego życia (szczególnie jeśli genetyka obciążyła nas ciężką odmianą marudności). Psycholodzy powoli odkrywają jakie aktywności trwale zwiększają wyjściowy poziom szczęścia. Ustaliliśmy już, że przeceniany wpływ na nasze zadowolenie z życia mają pieniądze, ale skuteczną metodą wydają się wszystkie aktywności powiązane z poczuciem przynależności do wspólnoty, takie jak: małżeństwo, budowanie sieci przyjaciół i znajomych czy wolontariat.
Brickman, P., Coates, D., & Janoff-Bulman, R. (1978). Lottery winners and accident victims: Is happiness relative? Journal of Personality and Social Psychology, 36,917-927.
Diener, E., & Tov, W. (2007). Culture and subjective well-being. In S. Kitayama & D. Cohen (Eds.), Handbook of cultural psychology. (691-713). New York: Guilford.
Wilson, T. D., & Gilbert, D. T. (2003). Affective forecasting. In M. Zanna (Ed.), Advances in experimental social psychology, Vol. 35 (pp. 345-411). New York: Elsevier
Bardzo uszczęśliwił mnie ten artykuł.
Miło nam to słyszeć :)