Producenci suplementów diety zwariowali. Nowa reklama jednego z preparatów zawierających magnez głosi, że „Minister Zdrowia zwiększył zalecaną dawkę dziennego spożycia magnezu”, a reklamowany produkt jest najlepszy spośród innych dostępnych na rynku, ponieważ zawiera 100% dziennej dawki. Zadacie sobie pewnie pytanie „No… i co z tego?”
Zalecane przez Ministra zdrowia dzienne spożycie magnezu to 375 mg. Faktycznie, w 2007 dawka ta była niższa i wynosiła 300 mg, jednak jej zwiększenie nastąpiło już 18 maja 2010 razem z wydaniem nowego rozporządzenia Ministra Zdrowia. Nikt co prawda nie mówi w reklamie, że to stało się właśnie teraz, ale nie mówi też, że stało się to już pół roku temu.
Reklamowany produkt zawiera 100% zalecanej dziennej dawki, zatem w jednej kapsułce jest 375 mg magnezu. Z jednej strony wspaniale, jednak wszystkie suplementy diety opatrzone są następującą adnotacją:
„Suplementy diety nie mogą być stosowane jako substytut zróżnicowanej diety. Nie należy przekraczać zalecanej dawki do spożycia w ciągu dnia.”
W przypadku preparatu, który zawiera 100% dziennej dawki informacja ta jest kompletnie bezsensowna. Magnez trafia do naszego organizmu z produktami spożywczymi, które jemy na co dzień, co oznacza, że jeśli zjemy cokolwiek zawierającego magnez plus kapsułkę z magnezem reklamowaną w TV przekraczamy zalecaną dzienną dawkę. Jeśli z kolei nie zjedliśmy nic i zażyliśmy suplement łamiemy zasadę dotyczącą stosowania go jako substytut.
Na różnych forach internetowych dotyczących żywienia można przeczytać, że nie jest możliwe przedawkowanie magnezu. Niestety jest to prawda tylko częściowo. Nie jest możliwe przedawkowanie magnezu spożywanego w produktach spożywczych, czym innym jest sprawa tego, pochodzącego z suplementów diety. Normalnie jego nadmiar jest usuwany przez nerki, jednak osoby z zaburzeniami funkcjonowania nerek mogą mieć problem.
Do objawów przedawkowania zaliczamy niedociśnienie, spowolnienie akcji serca i osłabienie odruchów czy niewydolność oddechową. Opisano również przypadek 76-letniej kobiety, która zmarła w wyniku przyjęcia 34 g cytrynianu magnezu i nie stwierdzono u niej żadnej dysfunkcji nerek (Kontani, Hara, Ohta, Kieda, 2005)
halibut (100g) – 90 mg
migdały suche (30g) – 80 mg
orzechy nerkowca (30g) – 75 mg
soja (1/2 szklanki) – 75 mg
szpinak mrożony, gotowany (1/2 szklanki) – 75 mg
orzechy mieszane, suche (30g) – 65 mg
herbatniki zbożowe (2 sztuki) – 55 mg
owsianka (przygotowana z wodą – 1 szklanka) – 55 mg
orzeszki ziemne (30 gram) – 50 mg
masło orzechowe (1 łyżka) – 50 mg
jogurt naturalny (250 ml) – 45 mg
mleko czekoladowe (1 szklanka) – 33 mg
banan (1 sztuka) – 30 mg
mleko odtłuszczone 2% (1 szklanka) – 27 mg
Maksymalna dzienna dawka magnezu waha się w zależności od źródła informacji. W 2006 roku amerykański Instytut Medycyny (Institute of Medicine) podał, że maksymalna dzienna dawka magnezu dla osób dorosłych powyżej 19 roku życia nie powinna przekraczać 500 mg, z uwzględnieniem kobiet w ciąży i karmiących piersią. W przypadku młodzieży w wieku od 14 do 18 lat wartość ta wynosi 350 mg/dzień.
W składzie suplementów diety zawierających magnez znajdziemy również witaminę B6, która ułatwia jego wchłanianie z układu pokarmowego, dzięki czemu nie jest wydalany, a jego stężenie w erytrocytach i osoczu krwi rośnie. Główną rolą witaminy B6 jest jednak udział w przemianie aminokwasów, węglowodanów i tłuszczów, tworzeniu hormonów, enzymów, prostaglandyn czy hemoglobiny. Jak każda substancja naturalnie występująca w organizmie daje wiele korzyści, a niedobór może prowadzić do lekkich dolegliwości, ale również poważnych schorzeń.
To jedynie mała część produktów, zawierających więcej niż 5% zalecanego dziennego spożycia magnezu. Jednak już te kilka przykładów pokazuje, że minimum inwencji w komponowaniu posiłków sprawi, że przyjmowanie jakichkolwiek suplementów diety będzie zbędne.
Kiedy następnym razem złapie Cię skurcz, będziesz mieć problemy z koncentracją lub będzie zżerał Cię stres, zamiast sięgać po kapsułkę lub tabletkę musującą z gigantyczną dawką magnezu zjedz gorzką czekoladę, wypij kakao lub ziemniaczki do obiadu zastąp kaszą gryczaną, Twój organizm będzie Ci wdzięczny.
(C) zdjęcie unsplash.com
Office of Dietary Suplements
Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 18 maja 2010 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie składu oraz oznakowania suplementów diety
Kontani M, Hara A, Ohta S, & Ikeda T. (2005) Hypermagnesemia induced by massive cathartic ingestion in an elderly woman without pre-existing renal dysfunction. Internal medicine (Tokyo, Japan), 44(5), 448-52. PMID: 15942092
wikipedia.org
“Niedobory witamin i minerałów powinien diagnozować lekarz” problem w tym, że lekarze rzadko wykrywają niedobory, badania są kosztowne…
Na diecie wegetariańskiej moja dawka magnezu waha się od 700-1000 na co dzień, przy wapnia poniżej 1000 mg. Odczuwam częstą senność i uczucie pełności, jakby jakiś guz w lewym boku, to też kilka razy na dzień, ale bez bólu. Czy to może być skutek diety i czy powinienem się martwić. Pozdrawiam.
Magnez powinno dawkować się w odniesieniu do ciężaru ciała(nie isnieje uniwersalna dawka dla każdego).
Męczyły mnie skurcze i zawsze jakaś taka zamulona wstawałam rano. Kompletnie nie miałam siły ruszyć się z łóżka. Okazało się, że mam niedobory magnezu. W necie trafiłam na reklamę i super, bo po 3 tygodniach poczułam się lepiej – skurcze dały mi spokój, a po 1,5 miesiąca regularnego stosowania chela-mag b6 jakoś łatwiej mi się rano zwlec z łóżka i mam więcej energii. ;)
Heh szkoda, ze magnez jest w tych produktach, ktorych nie lubie, albo ktore rzadko sie uzywa w kuchni, albo sa tuczace:D
Ja niestety musze sie wspomagac suplementem diety. Postawilam na Chela-Mag B6 z prostego powodu – porada kumpeli-farmaceutki:)
“widzę że pan ryrek w swojej niemocy zaczał wylewac gorzkie żale na temat polskich uczelni” – moja odpowiedz była kwintensencją to pana zarzutów o zachodnich naukowcach .Skoro pan może to i ja też:)
no chyba że tylko panu wolno podważać czyjeś,a jak ktoś podważa pańskie to od razu jest złym,agresywnym i słabym człowiekiem:) żałosne
skąd to zbulwersowanie Panie Bocian?? na forum podważył pan wiarygodność badań prowadzonych przez zachodnie firmy,podważył pan w koncu wiarygodnosc producenta który dopuszcony został do obrotu w wielu krajach o bardziej restrykcyjnym niz Polska prawie więc i ja pozwoliłem sobie iście genialnym w swej prostocie cytacie(zresztą słusznym) określić stan polskiej nauki :/
“bezsilność rodzi agresję” – wyprzedził mnie Pan z odpowiedzią
“jesli rzuca sie oskarzenia wypadałoby poprzec je dowodami” – a czy Pan je przedstawil podwazajac wiarygodnośc chelatu?
jest takie bardzo mądre przysłowie o dwóch “marcinach”
Jak Pan pewnie nie zauważył to nie są moje słowa ponieważ w komentarzu tym jest cytat
A cytat z kogo jeśli można wiedzieć?
Michale, służę pmocą. Treść komentarza jest cytatem komentarza pod artykułem na salon24.pl. Komentarz autorstwa “gość”: http://lubczasopismo.salon24.pl/naukawsalonie/post/242387,ile-daje-dyplom-uczelni-w-polsce
Ach… no z takimi faktami nie sposób się nie zgodzić.
Trochę faktów dla tych co twierdza że jetesmy pępkiem świata
“Smutno to pisać, ale jeśli polska nauka nie ma żadnego znaczenia w świecie, to właśnie najbardziej bezwartościowe są nauki techniczne i ekonomiczne.
Dwie polskie uczelnie humanistyczne są w czwartej setce światowych uniwersytetów ale nie ma tam żadnej polskiej uczelni technicznej czy ekonomicznej. Polscy inżynierowie w konkurencji innowacyjności sytuują się za inżynierami z krajów trzeciego świata. W ilości patentów technicznych wypadamy gorzej niż przysłowiowe Burkina Faso. Polscy inżynierowie zgłaszają ich około STOKROTNIE mniej, aniżeli na przykład niemieccy. Wstyd i hańba, kogo produkują polskie “politechniki”.
A żeby dopełnić miarę śmieszności, jedyną bodaj polską specjalnością naukową, która sytuuje się na najwyższej światowej półce jest… archeologia.
I jeszcze gorzkie postscriptum: polscy “inżynierowie” to w istocie składacze produktów wymyślonych przez innych. Ich innowacyjność polega na tym, ze czasami wpadną na “pomysł” by coś w zagranicznej aparaturze na przykład skleić gumą do żucia zamiast skręcić precyzyjnymi pochwytami. Bo to i oszczędzić można, i podwędzone śruby sprzedać. A jakoś się będzie trzymało.
Na przykład motoryzacja.
Co jakiś czas media karmią nas sensacją w rodzaju “auta z Polski robią furorę!” Auta… w których Polacy nie opracowali nawet know-how na wkręcanie wentylka.
Ale co tam wentylki w samochodach! Naszą dumą narodową jest produkowanie części drzwi do Boeingów, a może samych klamek, nie wiem dokładnie.
Ostatnim sukcesem polskich inżynierów jest Syrena 105 Lux.
Za to pychy nie brakuje.
I tyle wart jest dyplom polskiej uczelni.”
gorzej niż przysłowiowe Burkina Faso. Polscy inżynierowie zgłaszają ich około STOKROTNIE mniej, aniżeli na przykład niemieccy. Wstyd i hańba, kogo produkują polskie “politechniki”.
A żeby dopełnić miarę śmieszności, jedyną bodaj polską specjalnością naukową, która sytuuje się na najwyższej światowej półce jest… archeologia.
I jeszcze gorzkie postscriptum: polscy “inżynierowie” to w istocie składacze produktów wymyślonych przez innych. Ich innowacyjność polega na tym, ze czasami wpadną na “pomysł” by coś w zagranicznej aparaturze na przykład skleić gumą do żucia zamiast skręcić precyzyjnymi pochwytami. Bo to i oszczędzić można, i podwędzone śruby sprzedać. A jakoś się będzie trzymało.
Na przykład motoryzacja.
Co jakiś czas media karmią nas sensacją w rodzaju “auta z Polski robią furorę!” Auta… w których Polacy nie opracowali nawet know-how na wkręcanie wentylka.
Ale co tam wentylki w samochodach! Naszą dumą narodową jest produkowanie części drzwi do Boeingów, a może samych klamek, nie wiem dokładnie.
Ostatnim sukcesem polskich inżynierów jest Syrena 105 Lux.
Za to pychy nie brakuje.
I tyle wart jest dyplom polskiej uczelni.
Polska ma być gospodarką komplementarną do niemieckiej; ten plan jest konsekwentnie realizowany.
Polscy inżynierowie mają składać niemieckie samochody.
Polscy ekonomiści mają być księgowymi skrupulatnie liczącymi zyski lokalnych oddziałów korporacji.
polscy menedżerowie mają skutecznie sprzedawać niemieckie towary.”
Widzę, że Pan Ryrek (zapomniał Pan, że widzę adres mailowy osoby, który wystawiła komentarz) w swojej niemocy zaczął wylewać gorzkie żale na temat polskich uczelni. Cóż śmieszne to zachowanie, świadczące tylko i wyłącznie o tym z jakim człowiekiem mamy do czynienia. Łatwo jest ukrywać się pod nic nie znaczącym pseudonimem i wyzywać polskich inżynierów od nierobów i nieuków, kiedy samemu nic się w tym temacie nie zrobiło, nie mówiąc już o podstawowej wiedzy. Jeśli już rzuca się oskarżenia wypadałoby je poprzeć dowodami, a nie wyciętymi nie wiadomo skąd cytatami. Sprawdza się po raz kolejny powiedzenie, że bezsilność rodzi agresję. W tym wypadku bardzo negatywną, bo opluwa Pan własny kraj i ludzi, którzy na jego rzecz pracują. Smutne i przykre… Żegnam się z Panem ozięble.
1. Kto tu twierdził, że jesteśmy pępkiem świata?
2. W Niemczech złożono w 2008r 135748 wniosków patentowych. W Polsce 2889. No jest tragicznie (BTW, Burkina Faso – 0). Ale spójrzmy teraz ile patentów przypada na 1mln USD wydanych w danym kraju na badania i rozwój (dane z 2007). Niemcy 0.74, USA 0,72, Polska 0.78 – Dla kontrastu Japonia 2,48, Słowenia 102,26 (i trzymają taki poziom od lat). Z drugiej strony Włochy 0,49, Francja 0,37, Finlandia 0,31
źródło: http://www.wipo.int/ipstats/en/statistics/patents/
Jeśli większość uczelni jest państwowa, a ludzie tam idą żeby się poobijać za nie swoje pieniądze i uciec od dorosłości w picie i zabawy, to nie dziw, że nie ma rezultatów. Gdyby były prywatne, to szli by Ci, co chcą się uczyć i zdolni.
Teraz czekajmy na efekt rządowego programu 500 plus. Zobaczymy za kilka-naście lat tragiczny efekt polityki socjalnej i państwowej propagandy.
PS. jak coś odsyłam szanownych forumowiczów naukowców do wizyt w klinikach sportowych gdzie pracuja prawdziwi fachowcy.Dowiecie sie tego samego co tutaj z tym że tam to kosztuję:)
jeszcze raz pozdrawiam
Ok,jak kogos uraziłem to sorry.
a żeby było jasne – nie sympatyzuje z żadną firmą,ot poprostu siedze w tym temacie trochę ale niestety nie mam wykształcenia medycznego więc w sumie można olać mnie
pozdrawiam
Niemagister
w pani linkach Gdzies tam cos pisało o wadach chelatu???????Niech pani nie przeinacza faktów bo to sie juz żalosne robi.Nigdzie pani nie udowodniła ze chelat ma wady.
a dzisiaj dowiedziałem sie o kolejnej zalecie o której nawet sam nie wiedziałem tj brak interakcji z innymi minerałami.Przykładowo przy tradycyjnych formach soli mineralnych niemozliwym jest stosowanie potasu z magnezem poniewaz jedno ogranicza wchłanianie drugiego,przy chelatach mozna to robic ale juz nie bede szukac linku bo widzę że to strata czasu.Kiedy rozmówcy zaczynaja spierac sie o fakty moj czas staje sie cenniejszy niz fajerwerki
Drogi Panie, to co Pan łyka jest Pana osobistą sprawą. Artykuł mówił o możliwości przedawkowania magnezu i z tym nie musi się Pan zgadzać. Osobiście uważam temat za zakończony, ponieważ do niczego nas nie doprowadził, oprócz Pana obraźliwych słów.
Już wspominałam na początku tej dyskusji, że się nie rozumiemy. Gdyby przeczytał Pan wszystkie moje wcześniejsze komentarze wiedziałby Pan, że nie mam zamiaru dyskutować o wadach bądź zaletach poszczególnych produktów. Przez cały czas tej rozmowy próbowałam się jedynie dowiedzieć skąd Pan wie, że chelatu nie da się przedawkować.
Przedstawił Pan wiele argumentów przemawiających za Pana zdaniem, że chelat jedej z firm jest wspaniałym środkiem i ja tego nie neguję, jednak nigdzie nie została przedstawiona informacja, że nie ma możliwości przedawkowania magnezu pochodzącego z chelatu.
Ja swoje argumenty przedstawiłam, zresztą to Pan zarzucił mi, że napisałam o przedawkowaniu, podczas gdy Pana zdaniem chelatu jednej z firm przedawkować się nie da. Zatem to w Pana interesie powinno leżeć przedstawienie dowodów na ten temat, czego Pan nie zrobił. Powtórzę to jeszcze raz, mimo mnogości linków w informacjach, które się pod nimi kryją nie było ani jednego słowa o tym, że chelatu przedawkowac się nie da. Z mojej strony to tyle, myślę, że należy dbać o “cenność” Pana czasu i zakończyć tę dyskusję, bo robi się jak Pan słusznie zauważył, żałosna.
“proponuję więc krytycznym okiem spojrzeć na wiedzę która Pan posiada i poszukac informacji które jej przeczą” – OK,ale sęk w tym że jakoś nie mogę znalezć informacji przeczących zaletom chelatu więc będę miał dozgonną wdzięczność panie Konradzie kiedy mi pan w tym pomoże :)
Ja próbowałam, ale widać, że efekt potwierdzania i stereotypowe podejście do nauki są o wiele silniejsze.
Pozdrawiam
tzn do sportu wrócił po 4 miesiącach a forme odzyskał w rok;)
Ktoś tu sie gdzieś pytał czemu wybitni polscy sportowcy nie leczą sie u polskich lekarzy …odpowiedz jest oczywista – mają ich gdzieś:) gdyby leczyli sie w polskich klinikach to prawdopodobnie o wielu z nich byśmy nie uslyszyli nigdy ponieważ mając kontuzje pierwsze co diagnozuje taki polski konował to koniec ze sportem:) natomiast na zachodzie sprawa wygląda zupełnie inaczej.Jako ciekawostke podam że znany jest przypadek amerykanskiego kulturysty który złamał sobie kregosłup.Było to na tyle skomplikowane że musiał sie na nowo uczyc chodzic i mówic,jego waga ze 130 spadła na 65 kg ,w Polsce szykowaliby mu pewnie wózek a w Stanach tak go wyleczyli że po roku rehabiltacji wrócił do sportu i wygrał prestiżowe zawody ;)
temat sie rozwinął a czyta go pewnie z 5 osób z czego 4 mają ewidentne problemy z brakiem magnezu..hihihi
A może jedna ma objawy przedawkowania? :P
nie,ja nie stosuje tlenku,hihihi
“panie ryrku to sa pana slowa a nie moje…” – cóż widocznie prośba o czytanie ze zrozumieniem mija się z celem :(
i vice versa :)
prosze sobie dokładnie przeanalizowac,pare postów wyzej zamiesciłem odpowiedz.Nie zrozmielismy sie
“Nie zrozmielismy sie”
Potwierdzam ;)
Leki to substancje znajdujące sie w wykazie leków mające działanie farmakologiczne,dopuszcza je do obrotu Minister Zdrowia a suple to substancje prozdrowotne – dopuszcza je do obrotu GiS a nadzoruje PiS(nie mylic z partią polityczną,chodzi o powiatowy inspektorat sanitarny)
w przypadku potasu,z aptecznych połek można dowiedziec sie żeby stosowac np 10 gram choc obok podana jest informacja że to tylko 5 % – a cena niejednokrotnie jest taka sama jak tego ze suplementu w którym jest 100% – czy to nie jest wyzysk?
Biorąc pod uwagę fakt, że przeciętny człowiek nie ćwiczący na siłowni nie potrzebuje przyjmowania potasu w dawce równiej dziennemu spożyciu w jednej kapsułce, a ilośc potasu dostarczana w pożywieniu jest całkiem ok jeśli dieta jest dobrze zaplanowana, to nie ma w tym nic dziwnego. Jeśli ktoś ma niedobór to sięgnie po potas w większej kapsułce, ale wcześniej powinien skonsultowac się z lekarzem lub dietetykiem. Proste. Prosze pamiętać, że nie wszyscy ludzie na świecie ćwiczą sporty siłowe.
drodzy państwo wezmy taki potas.Wskazana porcja potasu to 200 mg,wiedzą o tym producenci leków,wiedzą o tym producenci supli a wygląda to tak że na etykiecie chelatu albiona pisze zeby stosowac dawkę do spożycia 200 mg ,obok napis że stanowi to 100% dziennego zapotrzebowania na potas,natomiast na etykiecie produktu z apteki mamy napis żeby stosowac 10 mg a obok napis ze stanowi to 5% zapotrzebowania na potas…więc skoro nawet z produktu aptecznego mozna dowiedziec się o zapotrzebowaniu na potas rzedu 200 mg to czemu zalecają tylko 5 % ? ano temu że albo związek w którym jest tenże potas jest szkodliwy albo temu że niechce im sie robić badań nad jego bezpieczeństwem
Odpowiem, Pana słowami:
“szanowny Panie to że produkty te sprzedawane są bez recepty nie oznacza że to “wolna amerykanka” i kązdy robi i sprzedaje to co chce.Ażeby taki produkt wszedł na rynek musi przejść całą legislature formalno-prawną podobnie jak lek,z tym że nad lekami czuwa Minister Zrowia a nad omawianymi produktami Inspekcja Sanitarna”
;)
aha,czyli że ministerstwo zdrowia to jakas lepsza i bardziej rygorystyczna instytucja od inspekcji sanitarnej czy jak? :) nie no coraz ciekawszych rzeczy sie tu dowiaduje.
Panie ryrku, to są Pana słowa, a nie moje. Zacytowałam pana komentarz, więc zasadniczo to dowiedział się Pan tego od siebie ;)
“odpowiem Pana słowami…….” – moja słowa odnosiły sie do wypowiedzi pana Konrada który jakoby zainsynuował że produkty bez recepty sa mniej bezpieczne od tych na recepte więc dałem ripostę że suplement to nie jest produkt “stodołowy” również jest nadzorowany i troche nie rozumiem jak moje własne słowa można dopasować do odpowiedzi na post dotyczący sytuacji potasu,którego zalecane dawki w produktach aptecznych sa dobitnym przykładem na z kolei panskie insynuacje ze certyfikat nie ma nic do rzeczy…więc skoro odpowiada pani moimi słowami do mojej wypowiedzi o potasie “ze sprzedawane produkty to nie wolna amerykanka” więc wynikaloby z tego że nie zrozumiała pani mojej wypowiedzi:) nie chodzilo o to że “kazdy sprzedaje to co chce tylko” tylko o to ze “nie kazdy sprzedaje to co chce bo to nie wolna amerykanka”
Mimo że temat jest o magnezie to ja dla częściowego zrozumienia problemu proponuję zorientować się co do pozostałych minerałow Albiona tzn ich dawek i propunuję poszukać ich aptecznych zamienników o tej samej dawce ;)
“nie wiem proszę pana pisałam o magnezie a nie o cynku”- ale proszę o czytanie ze zrozumieniem wypowiedzi.Skoro uważa pani że certyfikat nie jest jednoznaczny z możliwościa przedawkowania więc zapytałem się Pani czemu certyfikowany cynk można kupic w wysokiej dawce a ten niecertyfikowany jest na receptę :) skoro certyfikat bezpieczenstwa nie ma tu nic do rzeczy więc i zinkas forte z apteki powinien byc bez recepty ale niestety tak nie jest.Dziwne;)
Jak mam tylko jedno pytanie do Panów, którzy uparcie próbują przekonać Agatę o wyższości jednego produktu nad drugim? Skąd u Panów bierze się pewności i wiara w to, że firmy produkują coś, bo zależy im na Państwa zdrowiu, a nie na zyskach? Tym bardziej, że zażywacie Państwo produkty, które sprzedawane są bez recepty. I jeszcze jedno. Przecież wszystko w Internecie da się sfabrykować, zmienić lub podać w innej wersji, a jedynym rzetelnym źródłem są recenzowane i prestiżowe czasopisma naukowe. Linki, fora wypowiedzi, doświadczenia itp. to wiedza potoczna, która nie ma nic wspólnego z obiektywnymi dowodami. Więc po raz kolejny zapytam: skąd macie Panowie pewność, że nikt nie robi Was w balona, nie wprowadza w błąd, nie oszukuje, nie manipuluje wynikami aby zmaksymalizować własny zysk?
szanowny Panie to że produkty te sprzedawane są bez recepty nie oznacza że to “wolna amerykanka” i kązdy robi i sprzedaje to co chce.Ażeby taki produkt wszedł na rynek musi przejść całą legislature formalno-prawną podobnie jak lek,z tym że nad lekami czuwa Minister Zrowia a nad omawianymi produktami Inspekcja Sanitarna
“skąd u Panów bierze się wiara w to że firmy produkują cos bo zalezy im na Panskim zdrowiu a nie zyskach” – nie słyszałem jeszcze o żadnym procesie z powodu komplikacji posuplementacyjnych natomiast toczy sie mnostwo procesow na temat komplikacji pofarmakologicznych
“tymbardziej że zażywacie produkty które są bez recepty” – ale lekarze i tak nie maja pojęcia o suplementach.Suplement jest od korzysci zdrowotnych a lekarz i lek jest od leczenia
“przecież wszystko w internecie da sie zmienić,sfabrykować” – no tak,trzebaby byc niezłym hakerem żeby sfabrykowac odnosniki do badan dostepnych na oficjalnej stronie producenta
“skąd macie pewnośc że nikt was nie robi w balona” – zawsze mozna zglosic sie do powiatowej inspekcji sanitarnej z kontrowersyjnym produktem
“skąd u panów bierze się pewnośc ze firmy produkuja cos bo zalezy im na Panstwa zdrowiu,a nie zyskach” – czyli wszyscy dzialaja charytatywnie a tylko suplemety nastawione sa na zysk ? czy jak to mam rozumiec???
“jedynym rzetelnym zrodlem sa recenzowane czasopisma naukowe” – tu sie zgadzamy
@Ryrek: Uważam, że każdy producent jest nastawiony na zysk, dlatego jeśli chciałbym sprawdzić czy dany produkt jest dobry, nie szukałbym informacji na jego stronie, nawet jeśli podpiera się badaniami, ponieważ istnieje prawdopodobieństwo, że nie są rzetelne lub zostały tak dobrane aby promować dany produkt. Podam przykład. Załóżmy, że chce Pan kupić samochód, ale nie jest pewny czy na pewno będzie to dobry wybór. Pójdzie Pan więc do producenta tego auta i zapyta go o opinie czy będzie szukał informacji obiektywnych, pochodzących z innego źródła? Dodam jeszcze, że w psychologii dobrze znany i udokumentowany jest efekt potwierdzania, czyli szukania informacji, które potwierdzają nasze przypuszczenia, tezy lub przekonania: https://www.badania.net/mozesz-miec-problem-z-rozwiazaniem-tej-zagadki/. To niestety sprawia, że nie zwracamy uwagi na informację, które im przeczą. Choćby z tego względu, że ich po prostu nie szukamy. Proponuję więc spojrzeć krytycznym okiem na wiedzę, którą Pan posiada i poszukać informacji, które jej przeczą, zamiast uparcie przekonywać o słuszności swoich poglądów. Pozdrawiam.
My niestety z tą suplementacją jesteśmy daleko do tyłu…oto przykład-w Polsce panuje dośc powszechne przekonanie w środowisku medycznym ze glukozamina jest najlepszym rozwiązaniem wspierającym stawy,ścięgna.Natomiast w USA śmieją sie z glukozaminy i taki produkt można co najwyżej do kibla spuścić .Tam w każdym sklepie dostepne są suplementy na bazie wyciągu z cissusa,kwasu hialurunowego lub boswelii które poprostu odnawiają kości.U nas cissus jest to produkt dość egzotyczny,niespotykany i bardzo drogi a co więcej Komisja Europejska wpisała go na listę substancji zakazanych w Europie
“To że Albion dostał ten certyfikat oznacza że udało im sie przekonać komisję” – no innym się to niestety nie udało (gdzies tam był link do odrzuconych wniosków)
“czyli dostarczyli wystarczającą ilośc dowodów że ich środek jest w zalecanych ilościach OK” – Certyfikat dostali ogólnie za produkt bezpieczny
już na prawdę nie wiem jak mam to tłumaczyć. Certyfikat nie jest jednoznaczny z brakiem możliwości przedawkowania. To jest fakt, nie rozumiem dlaczego ciągle do tego wracamy.
w takim razie czemu cynk 30 mg w aptece jest na receptę lekarską a cynk z Albionu 30 mg można kupić bez problemu nawet w Pcimiu koło bazaru ? przeciez dla przecietnego zjadacza chleba zalecana porcja cynku to 5 mg;)
Nie wiem proszę Pana, pisałam o magnezie, a nie o cynku.
w takim razie czemu firmy farmaceutyczne na gwałt wpychają do aptek potas apteczny z dawką rzędu 20 mg a Albion robi to z dawką 10 razy większą????? ano dlatego że to co produkują jest całkowicie bezpieczne i wchłanialne co potwierdzaja badania i certyfikaty natomiast to co serują firmy farmaceutyczne delikatnie mowiąc nawet w dawce 5 razy mniejszej nie wchłania sie tak jak potrzeba i doskonale o tym wiedza…gdyby puscili swoje produkty w dawce takie jak potrzeba to prawdopodobnie byłyby milionowe procesy o utrate zdrowie.Dla mnie to zrozumiale dla pai z jakichs powodow nie
Link do forum uważam jest wlasciwy.Co prawda toczy sie tam dyskusja firmy X z firma Y ale toczy sie ona na tym wyzszosci chelatu Albionu firmy X nad chelatem niewiadomego pochodzenia firmy Y,niemniej jednak w wątku nikt nie kwestionuje przewagi jakiejkolwiej innej formy nad chelatem tylko poprostu kwestionowana jest przewaga opatentowanej formy molekuły chelatu nad “podobną” molekułą nieznanego pochodzenia :)
a mowiła Pani ze z forum sportowego nic nie mozna sie dowiedziec.Czasami z takiego forum mozna dowiedziec sie wiecej niz w przychodni lekarskiej(ba ,konia z rzedem temu kto wskaże mi lekarza pierwszego kontaktu mającego wiedzę jak co niektórzy z tego forum)
Uważam, ze na tym forum jest wiele informacji nieprawdziwych. Dlatego nie jest to dla mnie źródło informacji wiarygodnej. Mnożą się tam wielokrotnie powtarzane niczym nieuzasadnione mity. Ale oczywiście, jak wszędzie, można znaleźć wartościowe perełki :)
do każdej informacji merytorycznej podany jest link do odpowiedniego zródła(patent,wpis,tudzież badań naukowych),niestety do pani argumentów nie widzę żadnego rzeczowego linku a przecież to pani insynuuje o możliwości przedawkowania chelatu wiec chyba to pani powinna pierwsza podac zródło że to jest możliwe:)
“wiec chyba to pani powinna pierwsza podac zródło że to jest możliwe”
Wręcz przeciwnie. W swoim artykule napisałam, ze istenie możliwośc przedawkowania magnezu pochodzącego z suplementów diety. informacje z artykuł€ oparte są na źródłach podanych na końcu tekstu. Panowie twierdzą, że magnezu w formie chelatu przedawkowac się nie da. W nauce jest tak, że to niestety osoba podważająca tezę ma obowiąze udowodnienia jej nieprawdziwości.
Potórze po raz kolejny, podane przez Panów informacje, mimo że cenne i wartościowe, nie zawierają nawet wzmianki o tym, że chelatu przedawkować nie można.
EFSA podaje tolerowane górne limity spożycia, gdyby nie było możliwości zażycia zbyt dużej ilości chelatu nie byłyby ustalane te granice, to taki przykład na poparcie wcześniej postawionej przezemnie tezy ;)
Pani Agato – jedna rzecz została tutaj pominięta – proszę zauważyć ze co prawda na etykietach chelatów znajduje sie informacja że nie można przedawkować zalecanej dawki ale jednocześnie nie ma przecież informacji o skutkach przedawkowania tegoż chelatu tak jak np w przypadku filomagu czy magnefaru z apteki! – a to juz wiele mówi.
odpowiadając na drugi podpunkt- z tego co wiem NSF GMP nie wydaje certyfiktów minerałom które w posredni czy też bezpośredni sposób moga zaszkodzić.Gdyby wydawali certyfikaty na lewo i prawo to prawdopodobnie co drugi produkt miałby certyfikat bezpieczeństwa a niestety a może i stety w Europie ma go tylko Albion
Nie mogę się odnieśc do tego czy ta informacja tam jest czy nie, powinna być na ulotce i podejrzewam, ze jest. Nie miałam jednak tego preparatu w ręku.
Co do certyfikatów to tak jak napisałam powyżej, nie są równoznaczne z brakiem możliwości przedawkowania. To, że Albion dostał ten certyfikat oznacza, że udało im się przekonać komisję, czyli dostarczyli wystarczającą ilość dowodów, że ich środek w zalecanych ilościach jest ok. Podkreślam ” w zalecanych ilościach”.
jestem na 1000% pewien ze nie ma bo mam przed sobą taki produkt;)
to rzeczywiście zaskakujące, już nawet nie w kontekście tej dyskusji. Wiem, że firmy farmaceutyczne zabezpieczają się bardzo mocno w kwestii skutków ubocznych, nawet jeśli prawdopodobieństwo ich wystąpienia jest supermałe.
PS z dyskusji tej wywnioskowałem tylko tyle że moje argumanty są nielogiczne(linki do badań,publikacji,skanow,certyfikatów,opinii,zezwoleń,patentów,wpisów,nagród itd)- wszystko to jest widac niewiarygodne,logiczne i wiarygodne sa tylko argumenty polskiego naukowca że chelat jest przedawkowalny, a czemu jest przedawkowalny?no bo inni nie potrafią go przekonać że nie jest.To moze proponuję ażeby przy pisaniu takich artykułow najpierw udowodnić czytelnikowi że faktycznie jest przedawkowalny a nie wrzucic wszystko do jednego wora
1. Podał Pan linku do publikacji, których tematem nie była możliwośc przedawkowania, bądź jej brak.
2. Wydanie certyfikatu zatwierdzającego, ze produkt jest bezpieczny nie jest równboznaczne z brakiem możliwości jego przedawkowania.
3. Skoro nie można go przedawkowac to dlaczego ustanawiane są granice tolerowanego dzinnego spożycia oraz określane są skutki uboczne przedawkowania tegoż własnie związku (mowa o bisglycynianie magnezu)?
Ja również dziękuję za dyskusję.Argumenty że chelatu magnezu nie da sie przedawkowac podałem w linkach w których wszystko jest wyjasnione ale należałoby najpierw przeanalizować pojęcie “biodostepności pierwiastka”(myśle tu o jelicie cienkim),poznac zalety aminokwasów których przeciez również nie sposob przedawkowac, czy też tego co składa sie na decyzję podmiotów kontrolujących i certyfikujacych o uznaniu środka za “powszechnie bezpieczny”.Odnosze wrażenie że rozmówcy nie maja o tym pojęcia a skoro już ktoś uwarza że chelat jest przedawkowalny prosze o link który mówiłby że komuś zaszkodził,tudzież o badania na temat jego szkodliwości w wysokiej dawce.Argumenty które ja przedstawiłem odnoszą się do badań na temat jego wchłanialności i biodostepności.Powyzszemu oddaje fakt że chelat magnezu jest to jedyna forma o największej na rynku zalecanej dawce do spożycia
żeby było jasne ja nie poddaję wątpliwości autentyczności pani artykułu,ja tylko nie zgadzam się z tym że magnez ze suplementów diety można przedawkować.Tego z chelatu nie można przedawkować,a reszta form to wiem tylko tylko że gdybym zjadł 500 mg węglanu czy chlorku to prawdopodobnie już po jednym dniu dostałbym komplikacji żoładkowych,wiec mogłem tę dyskusje zacząc od tego że niektórych form po prostu nie da się spożyc w takiej dawce,nawet jednorazowo