Czy recykling e-odpadów się opłaca?

Rocznie produkujemy około 40 milionów ton tak zwanych e-odpadów (ang. e-waste), których recykling zaczyna budzić coraz więcej kontrowersji. Mimo że uważa się go za opłacalny, nie wszyscy chcą to robić u siebie.

E-śmieci to najczęściej stare telewizory, odtwarzacze VHS, DVD, kamery video, sprzęt stereo, telefony komórkowe oraz komputery i sprzęt komputerowy. W 2008 roku Stany Zjednoczone wygenerowały ich pond 3 miliony ton, blisko 40% więcej niż w roku 2000. Recykling tego typu odpadów może być całkiem opłacalny, ponieważ w samych komputerach i telefonach komórkowych produkowanych na świecie w ciągu jednego roku znajduje się około 3% złota, 13% palladu czy 15% kobaltu wydobywanego z kopalni. Mimo to w Stanach Zjednoczonych, które w tej chwili generują najwięcej e-śmieci na świecie, recyklingowi poddano zaledwie 13%.

W Europie natomiast, znacznie wzrosło znaczenie recyklingu e-odpadów, a na rynku zaczęły pojawiać się firmy i organizacje zajmujące się zbieraniem i dalszym zarządzaniem zużytym sprzętem, po podpisaniu dyrektywy WEEE w 2009. Dopłaty dla konsumentów i przedsiębiorców, za oddawanie do recyklingu zużytych urządzeń elektronicznych i elektrycznych, skutecznie stymulowały rynek. Dążenie do osiągnięcia jak najniższych kosztów sprawiło, że kluczowa w recyklingu e-odpadów stała się jego cena. Skoro wytwórcy elektroniki zostali zmuszeni do płacenia musieli uwzględnić to w cenach swoich produktów. Nie chcąc ich ponosić musieli szukać najtańszego wyjścia. Przedsiębiorstwa zajmujące się zbiórką e-odpadów zaczęły odkrywać, że taniej jest wysłać śmieci do kraju, w którym koszty pracy są dużo niższe, a co za tym idzie recykling będzie tańszy, ponieważ jego główną wadą jest, że musi być w dużym stopniu przeprowadzany manualnie.

Odpady elektroniczne i elektryczne są tak różnorodne, że jedynie człowiek jest w stanie dokładnie i efektywnie je posortować. Na przykład płytka z obwodem drukowanym zawiera 16% miedzi, 4% cyny, około 3% żelaza i ferrytu oraz 2% niklu i odrobinę srebra. To wystarczająca motywacja, aby oddzielić ją od elementów, które nie są tyle warte i niestety nie ma w tej chwili maszyn, które umiałyby ją wydobyć z każdego urządzenia. To właśnie koszty pracy są głównym powodem, dla którego do Chin trafia około 70% e-odpadów generowanych na świecie.
Odzyskiwanie ołowiu z baterii / fot. National Institute for Occupational Safety and Health (NIOSH)

Gdyby chińskie firmy były w stanie odzyskiwać całą miedź ukrytą w zużytych sprzętach, byłoby jej około 5,6 milionów ton rocznie, a więc 19% rezerwy tego kraju. Stuprocentowa wydajność jest oczywiście niemożliwa, jednak Chinom recykling e-odpadów najwyraźniej się opłaca. Ze względu na duże zaludnienie mówi się, że mimo dużej ilości bogactw naturalnych jest to państwo o ograniczonych zasobach, ponieważ w przeliczeniu na jednego obywatela przypada tam o 42% mniej surowców naturalnych niż w jakimkolwiek innym kraju. Recykling e-odpadów pozwala natomiast na odzyskanie pewnej, niemałej ilości substancji, których później używa się do produkcji kolejnych sprzętów ograniczając potrzebę wydobycia.

Przetwarzanie surowców wtórnych wymaga również znacznie mniej energii (ok. 10%) niż ich produkcja pierwotna oraz ogranicza produkcję zanieczyszczeń. Poddanie recyklingowi 75 tys. ton metali redukuje emisję di tlenku węgla o milion ton. W przypadku ilości przetwarzanej przez Chiny liczba ta może sięgać nawet 90 milionów ton rocznie. Surowce pochodzące z odzysku można wykorzystywać w dalszej produkcji lub po prostu sprzedawać dalej. Recykling e-odpadów jest zatem nie tylko przyjazny środowisku, ale również całkiem opłacalny finansowo. Dlaczego w takim razie ponad 80% wszystkich odpadów tego typu generowanych na świecie wywozi się do krajów rozwijających się?

Na pierwszy rzut oka wygląda na to, że wszyscy na takim obrocie sprawy zyskują. Jedni pozbywają się problemu, a inni na nim zarabiają. W Chinach przykładowo recykling e-odpadów zapewnia zatrudnienie dziesiątkom tysięcy nisko- lub w ogóle niewykwalifikowanym pracownikom. Na przykład miedź, która znajduje się w różnego rodzaju przewodach sprzedawana jest za około 7,6$ za kilogram, podczas gdy osoba wyciągająca ją z kabli otrzymuje 0,08$. Odzyskanie jednej tony miedzi zajmuje doświadczonemu pracownikowi około 5 dni, zarabia więc około 460$ miesięcznie. Z punktu widzenia mieszkańców terenów, na których prowadzi się recykling e-odpadów w Chinach, to wymarzona stawka, szczególnie jest porównamy ją do średniego, rocznego dochodu w tych regionach, który wynosi około 1000$. U wybrzeży Chin firmy zajmujące się recyklingiem rosną jak grzyby po deszczu, ponieważ nie trzeba być wykształconym ekonomistą, aby zauważyć czysty zysk. Dlaczego w takim razie nie robi się tego w Europie lub w USA skąd pochodzi najwięcej e-odpadów? Odpowiedzią są oczywiście koszty, które są bezpośrednim wynikiem wszystkich norm, regulacji oraz postanowień prawnych dotyczących ochrony środowiska oraz bezpieczeństwa pracy.

Chińskie składowisko e-odpadów / fot. (CC) flickr.com by preston.rhea

W Chinach nikt nie martwi się o to, czy pracownicy rozbierają sprzęt elektroniczny w rękawiczkach. Bez znaczenia jest, że w ich krwi znajduje się do 200 razy więcej eterów dwufenylowych niż normalnie. Niezauważalnym wydaje się być również fakt, że noworodki w regionach prowadzących intensywny recykling e-odpadów, narażone są dzienne spożycie dioksyn dwa razy wyższe niż w innych regionach. Do tego można również dorzucić znacznie wyższe stężenie ołowiu we krwi dzieci w wieku 1-6 lat. Składowanie, sortowanie i przetwarzanie zużytego sprzętu elektronicznego odbywa się w krajach rozwijających się na świeżym powietrzu, na ziemi, bez żadnych zabezpieczeń przed działaniem czynników atmosferycznych. Substancje takie jaki wspomniane już difenyle, dioksyny, metale ciężkie oraz trwałe związki chlorowcowane przenikają do gleby, powietrza, wody czy ludzkiego krwioobiegu. Niektóre tereny są już na tyle skażone, że nie ma na nich możliwości hodowli trzody chlewnej czy bydła przez wiele lat.

Chiny dostrzegły zagrożenie i od kilku lat wprowadzają nowe prawa i regulacje mające na celu uporządkowanie spraw związanych z recyklingiem e-odpadów. Nakazuje się stosowanie norm bezpieczeństwa pracy oraz ochrony środowiska. Problem jednak polega na tym, że poziom egzekucji nałożonych praw jest znikomy, przez co niewiele tak naprawdę się zmienia. Dla tysięcy osób zatrudnionych (legalnie bądź nie) w sektorze recyklingu e-odpadów, zastosowanie wszystkich wymogów nakładanych na nich przez rząd sprawiłoby, że zwyczajnie przestaliby zarabiać na tym, co robią w tej chwili. Sami zainteresowani wzruszają jedynie ramionami mówiąc, że liczą na nieprędkie zmiany w prawie przez co efektywność zmiany ich pracy do bezpiecznej zarówno dla ludzi, jak i środowiska nie będzie wzrastała zbyt szybko.

Lini recyklingowa e-odpadów w Indiach, Deli / fot. Greenpeace India

Jeśli Chiny przestaną być najtańsze na świecie, kraje rozwinięte szybko znajdą inne miejsce wywozu swoich e-odpadów. Indie tylko czekają na okazję do zarobienia dodatkowych pieniędzy i zatrudnienia chociaż części z armii bezrobotnych lub żyjących na skraju ubóstwa. Rozpoczęcie masowego wywozu e-odpadów z USA i Europy spowodowane było wysokimi kosztami przetwórstwa, za czym w dużej mierze stoi przestrzeganie norm bezpieczeństwa. Prawnie i środowiskowo poprawna Europa, dbająca o prawa i bezpieczeństwo swoich pracowników sprzedaje 10 milionów ton e-odpadów rocznie krajom, których pracownicy sortują je gołymi rękami. Odzyskiwanie surowców wtórnych na miejscu powodowałoby, że bilans finansowy wychodziłby na zero.

ResearchBlogging.org

Więcej informacji:
Zhang K, Schnoor JL, & Zeng EY (2012). E-waste recycling: where does it go from here? Environmental science & technology, 46 (20), 10861-7 PMID: 22998401
Print Friendly, PDF & Email
Total
0
Shares
Related Posts
Czytaj dalej

Kształt natury

Wyobraźcie sobie spacer osiedlem domów jednorodzinnych – czy cechy roślinności, która je otacza, takie jak kształt liści, mogą…