Zaburzenia obrazu własnego ciała i zaburzenia odżywiania to żadne novum wśród naukowców. Badania na ten temat zaczynały się już od lat sześćdziesiątych XX wieku. Wszystkie jednak dotyczyły kobiet. Aktualne badania potwierdzają: mężczyźni także cierpią na choroby dotyczące wizerunku własnego ciała i zaburzenia odżywiania.
Idealne męskie sylwetki definiuje się dziś jako umięśnione i szczupłe, z odpowiednio zarysowaną rzeźbą poszczególnych partii ciała. Ciągła praca nad stymulowaniem wagi to czynnik ryzyka dla pojawienia się psychicznego jadłowstrętu oraz dysmorfii mięśniowej, która objawia się poczuciem posiadania niewystarczającej masy mięśniowej. W ten sposób powstaje drugi problem. Jest on związany z dążeniem mężczyzn do nadmiernej szczupłości. Ciągła gonitwa do idealnej figury powoduje niezadowolenie z własnego ciała. Oba te zjawiska związane są z patologią jedzenia. Pojawia się tu jednak pytanie, które postawili sobie australijscy naukowcy pod kierownictwem Pety Stapleton: czy uczęszczanie na siłownię jest powiązane z nasileniem się zaburzeń odżywania i niezadowolenia z własnego ciała?
Chcąc to sprawdzić, zebrano odpowiedzi od 140 osób, podzielonych na dwie grupy: osoby uczęszczające regularnie na siłownię oraz osoby, które nie ćwiczyły na siłowni. Każdy z uczestników wypełnił kwestionariusz mierzący zaburzenia odżywiania (EDE-Q), który obejmował dwadzieścia osiem dni przed badaniem. Mierzył on także niezadowolenie z własnego ciała i jego unikanie (unikanie luster, ważenia się, itp.). Wyniki wskazały na potwierdzenie postawionej wcześniej hipotezy. Osoby uczęszczające na siłownię zdobyły znacznie więcej punktów na skali zaburzeń odżywania niż osoby niećwiczące. Także zgodnie z przewidywaniami, niezadowolenie z postrzegania własnego ciała było znacząco wyższe u osób, które uczęszczały na siłownię. Niezgodne z przypuszczeniami okazały się wyniki unikania wizerunku własnego ciała – obie grupy w równym stopniu unikały widoku swojego ciała.
Wytłumaczenie takiego stanu rzeczy upatrywane jest w sposobach radzenia sobie z obawą dotyczącą wagi oraz wyglądu ciała. Wpływa ona na motywację do ćwiczeń, która wzmacniania jest przez nacisk społeczny, spotykany w środowisku osób aktywnych fizycznie. Dieta osób ćwiczących niekiedy bywa zbyt rygorystyczna, a wszystko to, by osiągnąć ideał. Badacze wciąż szukają odpowiedzi, jakie dyscypliny sportowe są najsilniej powiązane z zaburzeniami odżywiania i niezadowoleniem ze swojego ciała, chociaż jak sami przypuszczają – może to wiązać się głównie z powodem, dla którego osoby zaangażowały się w sport (dbanie o sylwetkę czy o zdrowie). Hipotezy te wymagają jednak potwierdzenia w przyszłych badaniach.
Autorzy tekstu: Anna Wadelska i Maciej Jankowski
(C) Zdjęcie istolethetv
Stapleton, P., McIntyre, T. i Bannatyne, A. (2014). Body Image Avoidance, Body Dissatisfaction, and Eating Pathology: Is There a Difference Between Male Gym Users and Non–Gym Users? American Journal of Men’s Health. DOI: 10.1177/1557988314556673
To dokładnie tak jak by “udowodnić naukowo” że częściej przy budkach z kebabem można spotkać osoby głodne niż najedzone… W rzeczy samej prawda – tylko że NICZEGO nie wyjaśnia.
Owszem sportowcy RYGORYSTYCZNIE podchodzą do diety, bo ma ona w czasach wyśrubowanych rezultatów olbrzymie znaczenie – u kulturystów jest to szczególnie dobrze widoczne (dosłownie i w przenośni).
Ciekawe jak były skonstruowane te pytania i czy były w stanie odsiać sportowców od frustratów – bo zdaje się że o tych ostatnich właśnie chodziło?
Dokładnie, zgadzam się w pełni :) Wyniki niewiele tak naprawdę mówią, poza tym wątpliwe wydaje się potwierdzenie hipotezy, że osoby uprawiające sport, a już szczególnie osoby ćwiczące na siłowni, unikają obrazu własnego ciała. W praktyce cały czas spotykamy się z kultem ciała, szczególnie wśród osób ćwiczących i o ile można powiedzieć, że mimo ćwiczeń, nie akceptują oni swojego wyglądu, lub nie są JESZCZE z niego zadowoleni, to nieustannie kontrolują rezultaty i dokładnie śledzą zmiany jakie w tym ciele zachodzą.
Gdyby mnie pytano pewnie też wpisał bym że nie jestem w pełni zadowolony ze swoich rezultatów sportowych (nie kulturystyka) – w ankiecie by wyszło jak z tymi kulturystami i można by wyniki zatytułować “Zadowolenie z własnych wyników niższe u ćwiczących na siłowni” … ale to by była kompletna nieprawda. Po prostu wiem, czego mi jeszcze brakuje, tak jak kulturysta zdaje sobie sprawę z braku rzeźby itp.
Tak jak wspomniałam wyżej – nie chodzi o samo niezadowolenie z ciała, ale dodatkowo o zaburzenia odżywiania.
“W praktyce” sugeruje odnoszenie się do własnej pamięci, a nie o to w nauce chodzi. Nasza pamięć zawodzi, a na dodatek istnieje wiele pułapek w myśleniu (chociażby błąd konfirmacji, heurystyka dostępności), które nie pozwalają nam na rzetelne ujęcie danych, dlatego prowadzi się badania. Zresztą kwestia, którą porusza to badanie, dotyczy mentalności – czyli wnętrza. Nie widzimy, czy dana osoba dobrze się czuje we własnym ciele, oglądając rezultaty, czy nie ucieka od lustra w domu, jak nikt nie widzi, itp. Poza tym badanie dotyczyło nie tylko własnego wyglądu, ale także patologii odżywiania, która także została potwierdzona.
Tymczasem nauka zawiodła, wyrywając zachowania z ich szerokiego kontekstu. Może uniknięto błędów typu “bo ja jestem inny”, ale za to niczego nie udowodniono, a jedynie wykazano zbieżność pewnych zachowań z pewnymi ocenami.
Poza tym “patologia odżywiania” to szerokie pojecie i znów bez ujęcia w pytaniach kontekstu w jakim zaistniało dane zachowanie – odpowiedź “Tak, zdarza mim się rezygnować z posiłków” niczego nie wyjaśnia. Bo do dyspozycji mamy całe spektrum zachowań od patologii typu anoreksja, poprzez rygorystyczne diety kulturystów, po stwierdzenie “nażarłem się tyle na obiad, że kolacje już sobie odpuszczę”.
Zapraszam do zapoznania się z kwestionariuszem użytym w tym badaniu, a jednocześnie zachęcam do szanowania badań, szczególnie tego, wyłamującego się z kultury “odchudzających kobiet” i ukazującego cierpienia mężczyzn.
Niestety jedyny teks jaki znalazłem jest po angielsku i choć rozumiem o co chodzi, to nie jestem w stanie wyłapać drobnych różnic znaczeniowych, a zakładam że mogą mieć znaczenie.
Szanuję badania tak jak szanuję prawie każdą inna formę działań ludzkich, jednak żyję już na tyle długo by nie traktować nauki jako objawienia.
“szczególnie tego, wyłamującego się z kultury “odchudzających kobiet” i ukazującego cierpienia mężczyzn.” kompletne pudło, nawet mi taka myśl w głowie nie zaświtała, tym bardziej że znam kobiety uprawiające sport i często w rozmowach wychodziła kwestia motywacji i tego co jeszcze należy poprawić.
Pytania rzeczywiście zawierały pytania o “rygorystyczną dietę”, ale zawierały także pytania o omijanie posiłków czy w ogóle pomijanie jedzenia. Sami naukowcy wspominali, że narzędzie to nie jest idealne – chyba jak każde.
Na siłownie natomiast ani nie chodzą sami sportowcy, ani kulturyści.
Owszem nie sami… zastanawiam się jak były sformułowane pytania i jak sam bym na nie odpowiedział.
Zakładam że na większość pytań musiał bym zgodnie z prawdą odpowiedzieć tak (np. uprawianie sportu, omijanie posiłków, dieta itp.) wyszło by że jestem osobnikiem potwierdzającym tezy publikacji – tymczasem nic bardziej mylnego.
bo pośród tych pytań ucieka cały kontekst sytuacyjny pozostaje tylko pozorna zbieżność: Ćwiczy, stosuje dietę … wciąż jest niezadowolony ze swoich wyników…