Co łączy ocieplenie klimatu, komary, pisklęta i nasze zdrowie?

Komary, poza irytowaniem nas w czasie grillowania i biwakowania, mogą być przyczyną poważniejszych dolegliwości. Jak wszyscy wiemy, przenoszą one wiele groźnych dla zdrowia i życia ludzi chorób, takich jak malaria czy gorączka Zachodniego Nilu (druga z tych chorób w ostatnim dziesięcioleciu, z powodu postępującego ocieplenia klimatu, stała się poważnym problemem między innymi w Stanach Zjednoczonych).

Wczesną wiosną komary żerują głównie na ptakach, by dopiero później przerzucić się na ssaki (w tym na nas, ludzi). Dlatego w strefie klimatu umiarkowanego liczba przypadków zarażenia wirusami przenoszonymi przez komary znacząco wzrasta w czasie, gdy ta zmiana żywiciela następuje. Komary bowiem zarażają się wieloma wirusami podczas żerowania na ptakach, by potem przenieść je do krwi kolejnego żywiciela (którym może być np. człowiek). Ważnym czynnikiem epidemiologicznym jest więc czas, w którym zachodzi zmiana żywiciela. Im wcześniej ona nastąpi, tym dłuższy będzie okres intensywnego żerowania komarów na ssakach. Większe będzie więc ryzyko zachorowania na choroby, przenoszone przez te owady. Jak to działa? Komary wiosną żerują głównie na ptasich pisklętach. Te są bowiem w tym czasie kompletnie bezbronne. Brak im między innymi odpowiedniego maskującego ubarwienia, nie są też jeszcze zdolne do fizycznej obrony przed insektami. Jednak gdy okres tego pokarmowego Eldorado się kończy (tzn., gdy pisklęta dorastają i zaczynają się na różne sposoby bronić), komary przestają żywić się głównie ptasią krwią i zaczynają lękać inne stałocieplne zwierzęta – ssaki (w tym nas, ludzi).

W tym miejscu dochodzimy do pytania zawartego w tytule. Jak do tego ma się ocieplenie klimatu? Otóż zespół amerykańskich naukowców pod wodzą Nathana Burkett-Cadena z Auburn University w Alabamie, odkrył bardzo ciekawą zależność. Im więcej mroźnych dni zimą, tym później następuje przestawienie się komarów z odżywiania się głównie ptasią krwią, na odżywianie się głównie krwią ssaków. Czyli im cięższa i mroźniejsza zima, tym krócej gryzą nas komary. W konsekwencji mniejsza szansa na złapanie wirusa.

Mechanizm tej zależności jest bardzo prosty. Każde zwierzę dąży do maksymalizacji swojego sukcesu rozrodczego. Oznacza to, że stara się mieć jak najwięcej potomstwa o jak najwyższej jakości. Im wcześniej ptasia mama złoży jaja tym większe szanse, że jej pisklę przeżyje. A więc samice starają się składać jaja tak szybko jak tylko mogą. By to jednak zrobić muszą nazbierać odpowiednią ilość energii (składanie jaj jest bardzo wyczerpujące). Wydłużające się okresy niskich temperatur skutecznie jednak utrudniają proces jej gromadzenia. Zbierane z trudem zapasy energetyczne są bowiem zużywane na wytwarzanie ciepła w zimne dni. Dodatkowo, niskie temperatury mogą utrudniać dostęp do pożywienia. Wszystko to powoduje, że ptaki nie są w stanie złożyć jaj tak wcześnie jak w latach, gdy zimy nie są tak srogie. Potrzebują więcej czasu na przygotowania i składają jaja później. W związku z tym później wykluwają się pisklęta, później dorastają i później następuje przestawienie się komarów z ptaków na ssaki. A więc komary później zaczynają nam dokuczać.

Podsumowując, opisana zmiana głównego żywiciela komarów (z ptaków na ssaki) jest bardzo ważna dla epidemiologii chorób przenoszonych przez te zwierzęta. Zależy od niej bowiem jak długo będziemy narażeni na ataki tych owadów. Ocieplenie klimatu, a w szczególności coraz cieplejsze zimy, mogą powodować przyśpiszenie tego przejścia. To natomiast spowoduje, że już wczesną wiosną przy ognisku potrzebować będziemy środków na te irytujące insekty. Natomiast na obszarach, gdzie te owady przenoszą choroby, wydłuży się okres zwiększonego ryzyka zachorowań.

Więcej informacji:
Burkett-Cadena, N. D., Hassan, H. K., Eubanks, M. D., Cupp, E. W., Unnasch, T. R. (2012). Winter severity predicts the timing of host shifts in the mosquito Culex erraticus. Biology Letters, 8 (4), 567-9. doi: 0.1098/rsbl.2012.0075.
Zdjęcie (C) unsplash.com
Total
0
Shares
Related Posts