Co się stało z dziurą ozonową?

Pod koniec lat 70-tych ubiegłego wieku Światem wstrząsnęła wieść, że chroniąca nas przed szkodliwym promieniowaniem UV warstwa ozonu staje się coraz cieńsza. Prognozy naukowców zapowiadały, że do połowy XXI wieku Ziemia zostanie pozbawiona większości ozonu znajdującego się w górnych warstwach stratosfery. Co się zatem stało, że problem dziury ozonowej zastąpiły spory na temat globalnego ocieplenia?

Każdego roku kiedy kończy się noc polarna, a zza horyzontu wyłania się słońce, nad Antarktydą zachodzą indukowane przez światło reakcje chemiczne. związki organiczne zawierające chlor lub brom niszczą cząsteczki ozonu. Zjawisko to zostało zaobserwowane i opisane 25 lat temu, a niedługo potem okazało się, że bezpośrednią przyczyną powstawania dziury ozonowej są zanieczyszczenia emitowane przez człowieka.

W 1987 roku w Montrealu podpisane zostało międzynarodowe porozumienie (obowiązuje do dziś) regulujące ograniczenia produkcji substancji niszczących warstwę ozonową. Zakazane zostały chloro-fluoro-pochodne węglowodorów (CFC – Chlorofluorocarbons) używane w klimatyzacji, lodówkach czy w produkcji aerozoli. W ten sposób od połowy lat 90-tych obserwujemy stały spadek stężenia tych substancji w atmosferze. Mówi się obecnie, że podpisane w Montrealu porozumienie jest najskuteczniejszym jak dotąd działaniem podjętym na rzecz ochrony środowiska.

Okazało się, że ocieplenie klimatu prawdopodobnie sprzyja regeneracji warstwy ozonowej.

Jednak ilość ozonu otaczająca naszą planetę jest ciągle o ok. 4% mniejsza niż była w latach 1964-1980. Należy zaznaczyć, że od wielu lat stan warstwy ozonowej poprawia się wszędzie poza Antarktydą. Dziura ozonowa w tym regionie zaczęła znów się powiększać. Powodem tego są ciągle obecne w atmosferze substancje, których emisji zabroniono 1987 roku. Potrzeba dziesiątek lat, aby uległy rozkładowi. Ze względu na położenie geograficzne oraz ruchy mas powietrza substancje niszczące ozon kumulują się nad Antarktydą. Wyjątkowo suche powietrze i niska temperatura sprawiają, że jedna cząsteczka jest w stanie zniszczyć dziesiątki tysięcy cząsteczek ozonu. Należy jednak przyznać, że taka lokalizacja dziury ozonowej jest najmniej szkodliwa z punktu widzenia człowieka.

Naukowcy szybko zauważyli, że stan warstwy ozonowej poprawia się dużo szybciej niż zakładały ich modele. Uaktualniono zatem dane dotyczące obecnego stanu atmosfery. okazało się, że ocieplenie klimatu prawdopodobnie sprzyja regeneracji warstwy ozonowej. Uważa się, że gazy cieplarniane zatrzymują ciepło w dolnych częściach atmosfery, co sprawia, że jej górne warstwy stają się chłodniejsze. Niższa temperatura spowalnia reakcje chemiczne, dzięki czemu mniej ozonu ulega zniszczeniu. Największe ilości ozonu wytwarzane są w strefie równikowej wskutek gwałtownych burz tropikalnych. Globalne ocieplenie powoduje, że masy powietrza przemieszczające się znad tropików do chłodniejszych rejonów globu transportują również ozon uzupełniając jego braki w innych rejonach Świata.

Według najnowszych prognoz warstwa ozonowa nad Antarktydą powinna odtworzyć się prawie całkowicie do 2065 roku. Wtedy pozostanie już tylko problem topniejących lodowców, podnoszących się poziomów mórz i stale rosnącej ilości dwutlenku węgla.

Więcej informacji:
(C) zdjęcie unsplash.com
Schiermeier, Q. (2009). Fixing the sky. Nature, 460, 792-795. 
Print Friendly, PDF & Email
Total
0
Shares
Related Posts