Twarz jak zwierciadło

By: Dan Queiroz

Sam widok uśmiechającego się do nas człowieka wzbudza uśmiech i u nas – wynika z badań nad zaraźliwymi emocjami opublikowanych przez polskich naukowców na łamach International Journal of Psychophysiology.

Odzwierciedlanie emocji, zwane też – nieco mniej poetycko – zarażaniem emocjonalnym (emotional contagion), to zjawisko polegające na zbieżnych reakcjach emocjonalnych porozumiewających się ze sobą osób, w którym strony interakcji synchronizują swoje wyrazy emocji, takie jak mimika, ton głosu, postawa, ruchy i zachowania. To ważny mechanizm, pozwalający nam m.in. na rozumienie stanu emocjonalnego drugiej osoby poprzez – jak twierdzą naukowcy – symulowanie tego, co odczuwa.

Badania nad odzwierciedlaniem emocji obejmują m.in. analizowanie reakcji ludzi na nieruchome wizerunki twarzy wyrażających określone emocje. Jednak twarze widziane na co dzień nie pozostają w bezruchu, dlatego w jednym ze swoich badań doktor Krystyna Rymarczyk z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. Nenckiego i Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej wraz ze współpracownikami zbadała rolę dynamiki w postrzeganiu i reagowaniu na emocje innych.

Osobom badanym zaprezentowano fotografie (wizerunki statyczne) oraz animacje (wizerunki dynamiczne) przygotowane z połączonych i uśrednionych obrazów (tzw. morfów) czterech aktorów, dwóch kobiet i dwóch mężczyzn, wyrażających mimiką radość oraz złość. W obu tych warunkach u badanych porównano reakcje mięśni twarzy wiążących się z ekspresją radości (odpowiadający za uśmiech mięsień jarzmowy większy) i złości (mięsień marszczący brwi) przy pomocy elektromiografii, czyli techniki pozwalającej na pomiar i rejestrację aktywności elektrycznej wybranych mięśni.

Uzyskane dane pokazały, że uczestniczący w badaniu reagowali na wizerunki radości wzrostem aktywności mięśnia jarzmowego większego oraz spadkiem aktywności mięśnia marszczącego brwi. Odpowiedź ta była w znaczący sposób wyższa dla wizerunków dynamicznych w porównaniu ze statycznymi, ale – co ciekawe – tylko dla mięśnia jarzmowego większego, tj. powiązanego z ekspresją radości (uśmiechem). Z drugiej strony, wizerunki złości nie wzbudziły żadnej istotnej odpowiedzi ze strony mięśnia jarzmowego większego, bez względu na formę prezentacji. Jednakże, nieco niespodziewanie, wzbudziły one jedynie niewielki wzrost aktywności mięśnia marszczącego brwi – i to bez istotnej różnicy pomiędzy prezentacją statyczną i dynamiczną. Warto dodać, że osoby badane poproszono również o ocenę intensywności prezentowanych wizerunków. Dodatkowo wykazano, że dynamiczne wizerunki emocji były postrzegane jako bardziej intensywne niż statyczne.

Jeżeli widok radości pobudził aktywność mięśnia odpowiadającego za uśmiech, to dlaczego widok złości wzbudził jedynie niewielką reakcję mięśnia związanego z wyrażaniem tej emocji? Być może, jak przypuszczają autorzy badania, istotną rolę odgrywa tu programowanie kulturowe. Wszak w kulturach zachodnich (do której należały osoby biorące udział w badaniu) gniewne zachowania na ogół spotykają się ze społeczną dezaprobatą i mogą okazywać się niekorzystne z punktu widzenia międzyludzkich interakcji.

Więcej informacji: Rymarczyk, K., Biele, C., Grabowska, A. i Majczyński, H. (2011). EMG activity in response to static and dynamic facial expressions. International Journal of Psychophysiology, 79 (2). Pobrano 11 stycznia 2014, z http://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0167876010007452
(C) Zdjęcie Dan Queiroz
Print Friendly, PDF & Email
Total
0
Shares
7 comments
  1. Jak zwykle gdybanie łamane przez mniemanologię – neurobiolodzy udowodnili już istnienie neuronów lustrzanych, wykazali też w jaki sposób działają i kiedy się aktywują – tymczasem ktoś znów wywarza otwarte drzwi i krzyczy eureka…

    1. @disqus_RHMz30CcyR:disqusu, dziękuję za komentarz. Chciałbym też zwrócić uwagę na to, że to badanie dotyczy efektu na poziomie czynności mięśni, a nie aktywacji korowej.

      1. Rozumiem iż mięśnie działają w sposób autonomiczny ewentualnie steruje nimi cokolwiek innego lecz nie kora mózgowa?

      2. Rzecz w tym, że neuronauka poznawcza i społeczna dysponuje wieloma technikami badawczymi. Każda z nich ma swoje mocne i słabe strony, możliwości i ograniczenia. Każda z nich służy też do badania innego aspektu funkcjonowania, różnych efektów czy poziomów pomiaru: od molekularnego, przez synaptyczny, komórkowy, sieci neuronalnych, modułów kory mózgowej, aż po poziomy narządów (zmysłów, ruchów) i behawioralny. Nie ma jednego idealnego poziomu czy jednej techniki badawczej. Wszystkie one uzupełniają się, by lepiej pokazać całą mozaikę zależności w ramach funkcjonowania naszego ciała i umysłu.

        W zależności od przedmiotu zainteresowania, Badacz A wykona zapis aktywności pojedynczych neuronów; Badacz B użyje funkcjonalnego rezonansu magnetycznego; Badacz C sprawdzi czynność elektryczną mózgu przy pomocy elektroencefalografii; Badacz D wykorzysta metody behawioralne lub testy neuropsychologiczne do zmierzenia interesujących go zmiennych na poziomie zachowania; w końcu, Badacz E, aby wykazać sposób, w jaki dany narząd (np. mięsień) reaguje na polecenia układu nerwowego, posłuży się m.in. badaniem elektromiograficznym.

        Temat metod stosowanych w obrębie poznawczej i społecznej neuronauki jest bardzo obszerny. Jedną z książek, które poruszają ten wątek (w j. polskim) jest: “Neuronauka poznawcza. Jak mózg tworzy umysł?” Piotra Jaśkowskiego. Zachęcam do lektury.

      3. Ale skoro już wiemy że na poziomie neuronalnym zachodzą określone zmiany w tzw. “neuronach lustrzanych”, skoro wiemy jak doszło do takiego behawioru, z jakimi zmianami ewolucyjnymi było to związane, jakim celom społecznym służyło, to badania na poziomie jaki mięsień się uruchamia wydaje się być cokolwiek bezcelowe.

      4. W mojej opinii, badanie to (i jemu podobne) służą wykazaniu tego, jaki efekt może pojawić się na różnych piętrach funkcjonowania – tutaj: na poziomie mięśni. Aktywacja danego obszaru mózgu to tylko jedna z części całego mechanizmu. Do jego opisania potrzeba znacznie więcej danych. Na przykład: z jednych prac wiemy, że w przetwarzanie informacji dotyczących danego bodźca angażowane są dane rejony mózgu, natomiast w innych pracach wykazuje się, że podobne warunki wzbudzają też aktywność np. danych mięśni.

        Myślę, iż wiedza o tym, że sam widok uśmiechającego się człowieka nie tylko pobudza do pracy neurony przetwarzające informacje, ale posiada również związany z tym znacznie bliższy i bardziej obserwowalny efekt (tj. pobudzenia czynności mięśni) to dobra wiedza, która może być przydatna w wielu dziedzinach.

        Odnosząc się do Twojego pytania związanego z neuronami lustrzanymi: uważam, że należy podkreślić też to, że na ogół zaobserwowanie technikami obrazowania danej aktywności mózgu przy określonym bodźcu dostarcza danych korelacyjnych (czyli mówiących o współwystępowaniu zmiennych), a zatem nie pozwala na wnioskowanie o przyczynowości (przyczyna – skutek). Nie są to również proste zależności jeden-do-jednego. Wnioskowanie o mechanizmach wymaga wzmocnienia badaniami z wykorzystaniem wielu technik, na różnych poziomach pomiaru. Pozwala to na uzyskanie pełniejszego obrazu tych relacji, a w efekcie także i większych możliwości porównywania oraz krzyżowania wyników.

        (Więcej informacji w: Winkielman, P. (2009). Psychologia poznania społecznego w erze neuronauk. [W:] M. Kofta i M. Kossowska (red.), Psychologia poznania społecznego: Nowe idee. Warszawa: PWN.)

      5. W mojej opinii równie dobrze można by badać natężenie i wysokość dźwięku podczas tłuczenia “uczonym” paznokci u stop gumowym młotkiem. Podejrzewam iż wysokość dźwięku była by zależna od tego w który paznokieć bijemy, natężenia zaś od tego z jaka siłą.

        Proszę wybaczyć szyderstwo, ale tak to odbieram, jako badania zbyteczne.

Comments are closed.

Related Posts