Sporty zimowe szkodzą zdrowiu serwisantów

Justyna Kowalczyk i Adam Małysz po zimowych igrzyskach olimpijskich w Vancouver 2010 zyskali nie tylko medale ale i uwielbienie kibiców. Kornelia Marek zaś niechlubną opinię sportowca stosującego dopping. Co po sezonie narciarskim pozostaje serwisantom światowej sławy sportowców?

We krwi techników zajmujących się woskowaniem nart wykryto perfluorowane związki chemiczne w ilościach przewyższających przeciętne stężenia tych substancji u ludzi nawet 200-krotnie.

Związki perfluorowane (Perfluorinated chemicals – PFCs) to grupa związków chemicznych, które wchodzą w skład oparów powstających w wyniku wysokotemperaturowego nakładania wosku na powierzchnię nart.

Produkty termicznego rozkładu fluoropolimerów zawartych w woskach do konserwacji nart mogą powodować obrzęk pęcherzyków płucnych, gorączkę fluoro-polimerową zwaną potocznie grypą teflonową, silne duszności, obniżoną wydajność płuc oraz zespół zaburzeń oddychania. Dodatkowo wykryto związek pomiędzy kwasem perfluorooktanowym, którego stężenia we krwi techników były największe, a toksycznością rozwojową oraz zaburzeniami hormonalnymi. 

Naukowcy przeanalizowali w sumie 57 próbek krwi pod kątem obecności jedenastu związków chemicznych z tej grupy. Przebadano ośmiu techników ze szwedzkiego i amerykańskiego zespołu narciarskiego, od których krew pobierano przed, w trakcie i po sezonie narciarskim 2007/2008.

Wśród oznaczanych substancji największe stężenia wykryto w przypadku kwasu perfluorooktanowego (PFOA – perfluorooctanoic acid). Średnie stężenie tej substancji u osób nie narażonych na jej działanie wynosi ok. 2,7 ng/ml, podczas gdy we krwi techników, poza sezonem zanotowano aż 112 ng/ml (1 ng = 0,000000001 g).

Analiza przeprowadzona przed sezonem narciarskim wykazała, że poziom PFOA we krwi u 5 spośród 8 techników był wyższy niż 100ng/ml. Trzech pozostałych mieściło się w przedziale normalnym dla szwedzkiej populacji (0,5 – 12,4 ng/ml). Sytuacja diametralnie zmieniła się podczas sezonu. Stężenia PFOA u tych techników wzrosło o 120, 134 i 254%. W przypadku tych, których poziom PFOA we krwi był już wysoki odnotowano wzrost od 6 do 28%.

Różnice w początkowym poziomie PFOA we krwi techników związane są najprawdopodobniej z czasem jaki przepracowali w zawodzie serwisanta. Ci, u których poziom PFOA przewyższał 100ng/ml przepracowali w zawodzie technika od 7 do 15 lat. Należy zaznaczyć, że jest to praca sezonowa, obejmująca okres zaledwie 5 miesięcy rocznie. Zatem utrzymujący się stale bardzo wysoki poziom PFOA we krwi jest najprawdopodobniej przyczyną bioakumulacji tego związku w ciele człowieka. Takimi właściwościami charakteryzują się wszystkie analizowane w badaniu związki z grupy PFC.

Skutki regularnego, długotrwałego narażenia na tego typu substancje mogą być widoczne dopiero po wielu latach, ze względu na odkładanie się w organach i tkankach ludzkiego organizmu.

Więcej informacji:
(C) zdjęcie unsplash.com
Nilsson, H., Krrman, A., Westberg, H., Rotander, A., van Bavel, B., Lindstrm, G. (2010). Time Trend Study of Significantly Elevated Perfluorocarboxylate Levels in Humans after Using Fluorinated Ski WaxEnviron. Sci. Technol., 44, 2150–2155.
Print Friendly, PDF & Email
Total
0
Shares
4 comments
  1. “poszerzanie widełek” to raczej nie w tym przypadku. Nie ma rozporządzeń dotyczących maksymalnych dopuszczalnych stężeń związków perfluorowanych w ludzkiej krwi, zatem nie ma czego poszerzać. Powinno się w tym wypadku zwrócić uwagę na tak zwane “safety rules” w czasie pracy serwisantów.

  2. Grypa teflonowa – podoba mi się ta nazwa ;) A co do tematu – poszerzą widełki przedziału normalnego i problem zniknie :P

  3. No ładnie. Ciekawe co mają do powiedzenia sami serwisanci:) Jeszcze się okaże, że chłopaki się zbuntują i nie będzie komu nart woskować;)

Comments are closed.

Related Posts