Co udają symulujący chorobę psychiczną?

woman lying on green textile

Zapewne nikt z nas nie chciałby zmagać się z zaburzeniami psychicznymi, takimi jak paranoja, schizofrenia, czy depresja, znacznie utrudniającymi codzienne funkcjonowanie i wymagającymi leczenia. Czasem jednak w sposób dobrowolny i świadomy ludzie udają takie zaburzenia psychiczne dla pozyskania konkretnych korzyści. Nawet dla doświadczonego specjalisty szybkie wykrycie symulacji u pacjenta może być trudnym zadaniem. Dla ułatwienia tego procesu psycholog Wojciech Imielski zajął się badaniem różnic w zachowaniu pomiędzy symulantami a osobami prawdziwie chorymi.

Symulowanie zaburzeń psychicznych to dla niektórych osób ucieczka od odpowiedzialności lub szansa na uzyskanie dodatkowych korzyści (np. świadczeń socjalnych). Imielski przeprowadził badanie za pomocą wywiadu klinicznego i kwestionariusza osobowości MMPI, uważanego przez specjalistów klinicznych za najskuteczniejszy test wykrywający symulowanie. W badaniu brało udział 40 osób dorosłych w wieku od 20 do 55 lat. Wszyscy posiadali wykształcenie średnie, bądź wyższe. Badanych podzielono na dwie, równe co do liczby osób grupy. Do pierwszej z nich należeli pacjenci szpitala psychiatrycznego zmagający się ze schizofrenią i poddani leczeniu, zaś druga grupa składała się z osób zdrowych, którym kazano wyobrazić sobie sytuację skłaniającą ich do symulowania choroby – była to zatem grupa „symulująca symulowanie”.

Autor porównał jakie wystąpiły różnice w odpowiedziach pomiędzy tymi grupami w zakresie ogólnej wysokości profilu (średnich wyników), wyników w skali Depresji (D), skali Psychopatii (Pd), skali Paranoi (Pa), skali Schizofrenii (Sc), zgłaszania obecności halucynacji wzrokowych i deklarowania poczucia choroby. Autor założył, że grupa do której należeli symulanci uzyska wyższe średnie wyniki profilu (hipoteza 1) oraz wyższe wyniki w skalach D, Pd, Pa i Sc, niż grupa rzeczywiście chorych (hipoteza 2). Ponadto symulanci według hipotezy mieli częściej zgłaszać obecność omamów wzrokowych (hipoteza 3) i deklarować poczucie choroby, niż osoby rzeczywiście cierpiące na chorobę psychiczną (hipoteza 4).

Wyniki przeprowadzonego badania nie potwierdziły wszystkich hipotez – okazało się, że to chorzy częściej niż symulujący zaburzenia, przyznają się do choroby. Wśród osób chorych poczucie choroby deklarowało dokładnie 5 osób, a wśród osób zdrowych tylko 3 osoby. Najwyraźniej zdaniem zdrowych ludzi objawem choroby jest jej zaprzeczenie – wg. zasady, że “żaden chory nie czuje się chory”. Pozostałe hipotezy uzyskały pełne potwierdzenie: zdaniem większości badanych objawami ich zaburzeń psychicznych były omamy wzrokowe. Co ciekawe, jest to wiedza zaczerpnięta z literatury i popularnych filmów, w rzeczywistości bowiem najczęstszymi objawami towarzyszącymi osobie chorej są omamy słuchowe, a nie wzrokowe.

Co ciekawe, zgodnie z założeniami, symulanci uzyskali znacznie wyższy poziom w zakresie psychopatii, paranoi i schizofrenii, niż osoby chore. Wyniki były odwrotne jedynie w stosunku do depresji. Możemy wnioskować, że depresja nie została uznana przez symulanta za wystarczająco silne zaburzenie psychiczne, które pozwoliłoby na uzyskanie oczekiwanych efektów. Symulanci uzyskali też średni wyższy wynik profilu od chorych. Wynika to z faktu, iż poprzez wyolbrzymienie i uwypuklenie towarzyszących im objawów chcieli zwrócić uwagę na swoją ogólną słabą kondycję psychiczną. Natomiast chorzy nie raportują takich ogólnych objawów choroby. Pokazują jedynie jej stan rzeczywisty, bądź nawet umniejszają występujące objawy. Jest to szczególnie wyraźna różnica, która w znacznym stopniu pozwala na rozróżnienie między osobą chorą, a symulantem.

Przeprowadzone badanie wskazuje na znaczące różnice pomiędzy symulantami, a chorymi, a to z kolei pozwala na uniknięcie nieporozumień i ułatwienie pracy specjalistom. Jeśli zatem spotkamy człowieka zachowującego się zgodnie ze stereotypem osoby z zaburzeniami psychicznymi nie wyciągajmy zbyt pochopnych wniosków. Spróbujmy bardziej wnikliwie przyjrzeć się zachowaniu tej osoby a może okazać się, że odtwarza ona jedynie swoje wyobrażenie o tego rodzaju zaburzeniach.

Więcej informacji:
(C) zdjęcie unsplash.com
Imielski, W. (2014). Sztuka symulowania. Jak osoby zdrowe udają chorobę psychiczną? Przegląd psychologiczny, 57(2) , 229-240.

Print Friendly, PDF & Email
Total
0
Shares
5 comments
  1. Autorka podjęła się streszczenia artykułu o bardzo ciekawej tematyce. Jak wiemy choroby psychiczne czasem bywają ciężkie do zdiagnozowania, a co dopiero symulacje danej choroby. Dlatego pozostaje to kwestią

    Trzeba zacząć od tego, że styl tekstu jest przejrzysty dla oka co sprawia, że można go czytać z dużą łatwością i przyjemnością. W kwestii estetycznej jedyne co rzuciło mi się w oczy to żółte tło w niektórych miejscach. Osobiście jestem zwolenniczką prostoty i było to dla mnie zbędne. W pewnych momentach mnie odrzucało, ale jednak nie na tyle, by nie docenić kwestii merytorycznej,

    W pracy zostało wspomniane badanie za pomocą wywiadu klinicznego i kwestionariusza osobowości MMPI, które było właściwie całą esencją tematu w artykule. W badaniu Imielski zestawił ze sobą ludzi z chorobami psychicznymi i ludzi, którzy mieli jedynie takich udawać. Eksperyment miał na celu dostrzeżenie różnicy między faktyczną chorobą, a jej symulacją.

    W streszczeniu pojawił się ogólny zarys celu jaki autor artykułu chciał osiągnąć. Zostało to dość ładnie rozpisane we wstępie, ale mi brakowało jasnego i klarownego zdania tłumaczącego co chcieli tak naprawdę osiągnąć.

    Zabrakło również informacji na temat trudności jakie przynosiła ta konkretna metoda badań, a konkretnie utworzeniu grupy badanych, którzy mieli za zadanie stymulować chorobę. Jest to dość ważny aspekt badania, więc powinien się on w streszczeniu pojawić. Jeśli chodzi o sam opis badania to został on zbyt krótko opisany i zabrakło w nim ważnych szczegółów. Eksperyment był właściwie główną esencją całego artykułu, więc moim zdaniem powinien zostać bardziej rozpisany. Jednak przebieg badania w streszczeniu został opisany, mimo jego nieznacznej długości.

    Wyniki badań zostały przedstawione prawidłowo, jednak zabrakło mi jednej kwestii. Autorka wspomniała, że nie wszystkie hipotezy zostały potwierdzone. Jest to prawda, jednak brakuje mi tu informacji konkretnych, odnoszących się do tego, że dwie z czterech hipotez zostały potwierdzone, a jedna jedynie po części. Moim zdaniem mogło to zostać bardziej uściślone.

    Wnioski z badań nie zostały całkowicie potwierdzone. Badani, którzy zostali poproszeni o stymulowanie choroby częściej niż faktycznie chorzy doznawali omamów słuchowych. Zostało również zaprzeczone to, że osoby chore psychicznie częściej negują swoją chorobę, ponieważ w grupie osób symulujących chorobę mniej osób deklarowało faktyczną chorobę psychiczną. Autorka streszczenia wspomniała o obu kwestiach w bardzo zwięzły i zrozumiały sposób.

    Uważam, że streszczenie zawarło wszystko co ważne. Co prawda można by bardziej rozwinąć się na temat badania, ale prace tego typu mają być jedynie krótkim zebraniem meritum artykułu. W tej kwestii autorka tekstu osiągnęła zamierzony cel i napisała dobrą i czytelną pracę, która na pewno zachęca do późniejszego sięgnięcia po artykuł.

  2. Pani Sylwia Makowska podjęła się streszczania ciekawego tekstu.
    Już na samym początku wyjaśnia powód przeprowadzenia badań przez Wojciecha Imielskiego
    tj. wykazania różnicy w zachowaniu pomiędzy osobami prawdziwe chorymi a takimi, które jedynie symulują.
    Gładko przechodzi do wymieniania przyczyn symulacji, który przedstawia w sposób taki, który daje całościowy pogląd na to co przedstawił w swojej wypowiedzi autor źródłowego tekstu.
    Autorka streszczenia następnie wspomina jakich narzędzi użyto w celu przeprowadzenia badań. Wymienia dwie kluczowe metody – wywiad kliniczny oraz kwestionariusz.
    Przydałoby się jednak wspomnieć dlaczego te dwa narzędzia badawcze powinny współwystępować razem. Autor tekstu wielokrotnie podkreślał, że same kwestionariusze bez obszernej wiedzy
    i wnikliwej analizy, właśnie wywiadów klinicznych nie dają obrazu osoby, którą dałoby się sklasyfikować jako symulującą.
    Sam autor wiele miejsca poświęcił na szczegółowe opisy kwestionariuszy oraz różnice między nimi czego zabrakło w streszczeniu. Ostatecznie co prawda wskazuje najbardziej wiarygodny, ten o którym pisze autorka streszczenia przy czym wspomnienie o różnicach, wadach i zaletach kwestionariuszy nadałoby streszczeniu precyzję recenzowanego artykułu.
    Konkretny i skondensowany opis osób biorących udział w badaniu zawierający wszystkie niezbędne cechy istotne dla badania jest jedną z mocniejszych stron streszczenia.
    Istotnym jednak wydaje mi się fakt, że reprezentatywna grupa symulantów jest trudna do utworzenia a ta „symulująca symulowanie” nie jest w pełni wiarygodna. Nie można zatem być całkowicie przekonanym o takim sposobie badania jednak jak wspomina Wojciech Imielski jest to jedna
    z najbardziej skutecznych metod, która jest znacząco bliska realnej sytuacji. Zatem zrozumiałe jest, że autorka streszczenia przyjęła taki stan rzeczy jako wystarczający.
    Choć informacja o tym jak przygotowywano osoby do wywiadu oraz wypełniania kwestionariusza (przedstawienie jak mają symulować symulację w przypadku grupy eksperymentalnej) została pominięta przez autorkę nie ujmuje to całościowemu zrozumieniu przebiegu badania.
    Pani Makowska bardzo klarownie i w sposób uporządkowany przedstawia mierzone zmienne oraz hipotezy jakie zakładał auto . Jest to bardzo mocna część streszczenia zwłaszcza, że Wojciech Imielski w źródłowym tekście w różnych miejscach przedstawiał swoje założenia co wywołało we mnie poczucie chaosu – zostało ono zniwelowane dzięki streszczeniu.
    Podaje ono, że nie wszystkie hipotezy zostały potwierdzone. Jednocześnie autorka zaznacza przypuszczalne przyczyny dlaczego tak się dzieje. Przez co od razu pojawiają się wnioski płynące
    z raportowanych badań.
    Widzę tu jednak nieznaczną nieścisłość. Autorka wspomina o tym, że hipoteza czwarta się nie potwierdza. A pozostałe owszem. Brakuje tu sygnalizacji, że jedna z hipotez została potwierdzona jedynie częściowo. Nie jest to znaczące przeoczenie zwłaszcza, że w rozwinięciu zaznacza o tym odstępstwie. Niemniej jednak zdanie wprowadzające do tej części streszczenia mogłoby być bardziej klarowne.
    Według mojej opinii streszczenie zawarło meritum artykułu, którego dotyczyło. Jest to skondensowana i przystępna informacja dotycząca samych badań i ich wniosków. Co jest znaczną zaletą zwłaszcza dla tych, którzy są zainteresowani konkretnymi wynikami.

  3. Autorce udało się dotrzeć do bardzo ciekawych badań, odnoszących się do problemu, jakim jest symulowanie chorób psychicznych.
    W przystępny i zrozumiały sposób zrecenzowała badania Imielskiego, który postawił sobie za cel sprawdzenie jakie cechy odróżniają osobę faktycznie chorą psychicznie, od takiej która chorobę symuluje. Autorka w kilku zdaniach zrecenzowała metodę badań: specjalistyczne testy wykrywające zaburzenia psychiczne i wywiad kliniczny. Odnosząc się do metody badań, recenzentka wprawdzie niczego istotnego nie pominęła, choć moim zdaniem mogła nieco bardziej rozwinąć informację na temat specyfiki testów użytych w badaniu. W streszczeniu padają właściwie tylko ich nazwy, w artykule źródłowym jest dość jasno i przystępnie wyjaśniona ich specyfika, co może być istotne dla osoby nieobeznanej z fachową terminologią. Autorka krótko scharakteryzowała osoby badane: faktycznie chorych, wielokrotnie hospitalizowanych z powodu zaburzeń psychicznych, i osoby zdrowe, których poproszono o symulowanie choroby. Nie pominięto ważnego aspektu: osoby z obydwu grup były w podobnym wieku i z tym samym wykształceniem.
    Same wyniki badań są przedstawione są prawidłowo, Imielski potwierdził część swoich hipotez, dotyczących głównie tego, że symulanci wypadali jako osoby u których zdiagnozowano więcej objawów niż u osób faktycznie chorych. Nie potwierdziła się hipoteza dotycząca złożenia, że w grupie symulantów więcej osób będzie sygnalizować poczucie choroby, okazało się, że jest wprost przeciwnie.
    Wnioski z badań są dość jednoznaczne – testy specjalistyczne dość dobrze wykrywają symulację chorób psychicznych – i autorka streszczenia odniosła się do nich.
    Moim zdaniem jednak nie zwróciła w wystarczający sposób uwagi na problem, który porusza autor badania w swoim artykule. Otóż osoby badane zostały poproszone o symulowanie choroby. Robiły to na podstawie swojego doświadczenia życiowego, czyli głównie na podstawie wiedzy wyniesionej z literatury czy z filmów. Można założyć, że osoby, które z jakiś powodów decydują się na symulację, bardziej się do tej roli przygotowują – ich wiedza o chorobach może na przykład pochodzić ze specjalistycznych podręczników. Dlatego też mogą osiągać inne wartości w testach niż “symulanci symulowania”. Mam wrażenie, że autorka recenzji nie zwróciła wystarczającej uwagi, na ten problem, a moim zdaniem jest on ważny, przy ocenianiu wniosków wynikających z tego badania. Co ciekawe sam jego autor dość mocno go sygnalizuje w źródłowym artykule.

  4. Świetny tekst!
    Kilku symulantów z armii pamiętam (czasy obowiązkowego poboru d LWP) i jednego “schiza” faktycznie był z całej gromadki najnormalnieszy.

Comments are closed.

Related Posts
Czytaj dalej

Łagodzący uśmiech

Spodziewając się stresującego wyzwania, warto na chwilę zmusić twarz do uśmiechu – sugerują psychologowie na łamach „Psychological Science”.…